Studia to inwestycja, która zwraca się z pokaźnym zyskiem - socjologowie policzyli wreszcie jak, komu i gdzie opłaca się edukować.
W badaniu "Diagnoza społeczna 2003" obliczano tzw. stopę zwrotu, czyli w
dużym uproszczeniu "czysty zysk" z inwestowania w studia. Taka stopa - zawiły
wskaźnik - pokazuje, ile więcej zarabia absolwent uczelni od
rówieśnika/rówieśniczki, który zakończył/a naukę na maturze. Od większych
dochodów odlicza się koszty wyższej edukacji, a całość przelicza na cały okres
aktywności zawodowej i wyraża w procentach.
Ów czysty zysk jest jednak
wyraźny dopiero po zdobyciu magisterium, po licencjacie niewielki. Szczególnie
mężczyznom licencjat prawie się nie opłaca. Także na studiach wyższych mężczyźni
zyskują mniej niż kobiety, którym bez wykształcenia trudniej niż mężczyznom
znaleźć dobrą pracę.
Uderzające, że wykształcenie wyższe bardziej się
liczy w sektorze prywatnym niż w publicznym. - Sektor prywatny jest
nowocześniejszy. Prywatni pracodawcy wolą magistrów, którzy dłużej się uczyli,
mają solidniejsze podstawy. Dlatego lepiej im płacą - tłumaczy współautor
badań prof. Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego. Magister w prywatnej
firmie ma - średnio - aż o 85 proc. większe dochody od rówieśnika z maturą, w
publicznej - tylko 24 proc.
Zaskakująca jest opłacalność studiowania na
różnych kierunkach. Kobietom najbardziej opłaca się studiować prawo, mężczyznom
medycynę. Dla obu płci opłacalność medycyny dorównuje dziś prawu, a w ostatnich
10 latach rośnie. Maleje opłacalność studiów biznesowych.
Kobietom
opłaca się bardziej
Znacznie więcej zyskują na wyższym wykształceniu
kobiety niż mężczyźni. Absolwentka uczelni z tytułem magistra zyskuje o 64 proc.
więcej dochodów niż jej rówieśniczka z maturą. Na dodatek te 64 proc. to jest
jej czysty zysk, czyli po odliczeniu nakładów poniesionych na kształcenie.
Mężczyzna w takiej samej sytuacji zyskuje 47 proc. - Większy zysk u kobiet po
studiach wynika z dużo większej dyskryminacji kobiet w zarobkach wśród osób ze
średnim wykształceniem. Natomiast wśród pracowników z dyplomem uczelni to
rozwarstwienie się zmniejsza - wyjaśnia prof. Czapiński. - Słabiej
wykształceni mężczyźni mają natomiast więcej względnie atrakcyjnych ofert na
rynku pracy niż kobiety w tej samej sytuacji. Dlatego mężczyźni w porównaniu z
kobietami trochę mniej zyskują na zdobyciu dyplomu.
Z wyższym
zyskujesz na stażu
Im dłużej pracuje osoba z dyplomem ukończonych
studiów, tym (szybciej?) jej zysk rośnie. Np. kobieta zaraz po studiach ma
dochody średnio o 52 proc. większe niż jej rówieśniczka z maturą. Po
przekroczeniu trzydziestki ten zysk wzrasta do 59 proc. - Ludzie lepiej
wykształceni mają większe szanse na awans zawodowy, choć ścieżka awansu może być
dłuższa niż dla maturzystów. Wraz z awansem rosną zaś wynagrodzenia. Dlatego im
dłuższy staż, tym bardziej widać, że inwestycja w studia była opłacalna -
wyjaśnia prof. Czapiński.
Jakie kierunki najbardziej opłaca się
studiować?
W tej chwili największą stopę zwrotu dają prawo i
medycyna. Ciekawe natomiast, że z roku na rok spada opłacalność kierunków
ekonomiczno-biznesowych. - Rynek jest coraz bardziej nasycony
marketingowcami, specjalistami od zarządzania czy public relations - mówi
prof. Czapiński. Jednak dodaje, że wybór tych kierunków to wciąż dobra
inwestycja.
Choć było już lepiej
Choć studia są
jednoznacznie dobrą inwestycją, to jednak stopy zwrotu z inwestowania w
wykształcenie wyższe, które od połowy do końca lat 90. rosły, w ostatnich latach
lekko zmalały. Czy to znaczy, że najbardziej tłusty okres już za nami? Prof.
Czapiński wyjaśnia, że spadek to efekt wzrostu stopy bezrobocia i skurczenia się
rynku pracy w latach 1999-2003, co dotknęło także absolwentów uczelni. -
Skoro jest mniej miejsc pracy, rośnie na nie popyt. Pracodawcy nie muszą już
płacić tyle ludziom dobrze wykształconym co kilka lat temu. Drugi powód to
wielki boom edukacyjny i wzrost liczby osób z wyższym wykształceniem, które
nasycają rynek - dodaje.
Przedstawiane badania to część raportu
"Diagnoza społeczna 2003". Wyniki w nim zawarte opracowali m.in. profesorowie:
Janusz Czapiński, Tomasz Panek z Uniwersytetu Warszawskiego i Antoni Sułek ze
Szkoły Głównej Handlowej. Badanie sponsorował Commercial Union. Przeprowadzili
go w marcu ankieterzy GUS, którzy przepytali około 10 tys. osób w 4 tys.
gospodarstw domowych.