Czy to możiwe? Ferma lisów w miejscowości Długie Stare została zamknięta po interwencji Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Interwencja miała miejsce na początku lutego i wykazała liczne zaniedbania na fermie – pod klatkami, w klatkach i poidłach zwierząt zalegały odchody, niektóre poidła były puste, inne wypełnione moczem lub glonami. O sprawie została poinformowana prokuratura.
Ferma w Długiem Starem jest już pusta, a właścicielka zawiesiła działalność – tak wynika z protokołu kontroli Inspekcji Weterynaryjnej. Aktywiści Otwartych Klatek przeprowadzili interwencję na tej fermie 6 lutego. Uratowali wtedy cztery lisy, które były w najgorszym stanie. Zwierzęta zostały otoczone opieką weterynaryjną, a następnie zostały przewiezione do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Jelonkach, gdzie otrzymały imiona: Ernest, Eliot, Eryk i Edwin.
– Na początku tego tygodnia nasi aktywiści sprawdzili stan fermy. Ich kontrola potwierdziła, że nie ma na niej już zwierząt, klatki są puste – mówi Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Otwarte Klatki.
W styczniu tego roku hodowca z fermy w Długiem Starem został dwukrotnie skazany za znęcanie się nad zwierzętami. 18 stycznia Sąd Rejonowy w Lesznie ogłosił wyrok w sprawie brutalnego uśmiercania norek. Nagrania pozyskane przez Otwarte Klatki pokazywały kilkuminutową agonię zwierząt wewnątrz skrzyni do gazowania, a także dobijanie norek, które przetrwały gazowanie, metalowym prętem czy poprzez uderzenie o drewniany legar. Hodowca został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, a także dostał 7 lat zakazu pracy z norkami i prowadzenia działalności związanej z hodowlą norek i 3 lata zakazu posiadania zwierząt. Wyrok jest nieprawomocny.
19 stycznia zapadł kolejny wyrok w sprawie tej samej fermy. Interwencja Otwartych Klatek wykazała, że hodowca trzymał lisy w około 30-stopniowym upale bez dostępu do wody i bez osłony przed słońcem. Sąd pierwszej instancji skazał hodowcę na 7 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, 3 lata zakazu posiadania lisów oraz 3 lata zakazu prowadzenia działalności związanej z hodowlą lisów. Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał wyrok w mocy.
Nie wiadomo więc na pewno, kto zajmował się zwierzętami po tym, jak hodowca otrzymał zakaz pracy z lisami. Prawdopodobnie robił to syn hodowcy. Jednak kiedy aktywiści Otwartych Klatek próbowali to ustalić podczas interwencji, nikt z pracowników Inspekcji Weterynaryjnej obecnych na fermie nie potrafił udzielić odpowiedzi. Podobnie nie wiadomo, co stało się z ponad setką lisów, które jeszcze kilka tygodni temu były na fermie.
– Skontaktowaliśmy się ponownie z Inspekcją Weterynaryjną próbując ustalić, czy właściciel fermy poinformował z wyprzedzeniem o planowanym uśmierceniu zwierząt lub ich sprzedaży jako żywych. Czekamy na odpowiedź – komentuje Kimbort.
Aktywiści Otwartych Klatek podkreślają, że dopóki hodowla zwierząt będzie dozwolona, podobne sytuacje będą się zdarzać na innych fermach w Polsce.
– Ogromniesię cieszymy, że lata walki przyniosły efekt i na fermie w Długiem Starem nie cierpi już żadne zwierzę. Jednocześnie pamiętajmy, że ta ferma to nie wyjątek. Hodowla zwierząt futerkowych to systemowe cierpienie zwierząt. Na szczęście trwają prace nad projektem zakazu hodowli zwierząt na futro, dlatego liczymy, że w tej kadencji Sejmu uda się wreszcie odesłać ten okrutny przemysł do historii – mówiBogna Wiltowska, Dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
Wspomniany projekt został przygotowany przez posłankę Małgorzatę Tracz we współpracy z Otwartymi Klatkami i Fundacją Viva!. Przewiduje on 5-letni okres przejściowy, odszkodowania dla hodowców i odprawy dla pracowników. Projekt jest na etapie konsultacji społecznych.
mteriał przesłalała do naaszej redaakcji
oprac e-red, ppr.pl