Duży chiński producent paszy dla zwierząt Tangrenshen przekazał we wtorek, że testy przeprowadzone w należącym do niego zakładzie wykluczyły skażenie paszy afrykańskim pomorem świń (ASF). Wcześniej firma informowała o podejrzeniach obecności wirusa w paszy.
Tangrenshen podał w niedzielę, że władze w prowincji Anhui poinformowały go o podejrzeniu wykrycia wirusa ASF w paszy produkowanej przez spółkę Bili Meiyingwei Nutrition Foodstuff, która należy do niego w 51 proc. W oświadczeniu zaznaczono, że dochodzenie w tej sprawie wciąż się toczy.
Władze powiadomiły w poniedziałek Tangrenshen, że badania nie potwierdziły obecności wirusa w próbkach składników i gotowej paszy, pobranych w ubiegłym tygodniu – przekazała firma, dodając, że wznowiła we wtorek normalną działalność. Ceny akcji Tangrenshenu zamknęły wtorek wzrostem o 2,27 proc.
Od początku sierpnia w Chinach odnotowano ponad 50 ognisk afrykańskiego pomoru świń. Choroba dotarła do większości prowincji, w których hodowla trzody jest rozwinięta. Chiny produkują rocznie prawie 700 mln świń, co stanowi w przybliżeniu połowę całej światowej produkcji.
Podejrzenie skażenia paszy pojawiło się w toku inspekcji prowadzonych w związku z wykrytym niedawno ogniskiem ASF na fermie z 8 tys. zwierząt w powiecie Qingyang w prowincji Anhui, gdzie choroba i prewencyjny ubój spustoszyły wcześniej wiele małych chlewni.
Za wiele przypadków ASF w prowincji Anhui władze obwiniały karmienie trzody odpadkami kuchennymi bez odpowiedniego ich przetworzenia, które mogłoby zniszczyć wirusy. Część osób z branży podejrzewała jednak, że skażone mogą być również dostawy paszy.
ASF nie jest groźny dla ludzi, ale dla nierogacizny jest chorobą śmiertelną i nie ma przeciw niemu skutecznej szczepionki. Wirus może przez wiele tygodni przetrwać w niektórych składnikach paszy, takich jak soja.
Andrzej Borowiak (PAP)