Protekcjonizmem i próbą wypchnięcia z rynku rosyjskiego nazwał białoruski minister rolnictwa Leanid Zajac ograniczenia dotyczące importu białoruskich produktów mleczarskich do Rosji. Moskwa zapowiedziała w poniedziałek ich wprowadzenie od 6 czerwca.
„To kolejny krok protekcjonistyczny” - powiedział białoruski minister rolnictwa portalowi informacyjnemu TUT.by, komentując poniedziałkową zapowiedź Rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzoru), że od 6 czerwca wprowadzi ograniczenia na część białoruskich produktów mleczarskich.
„Obserwujemy w tym roku nieadekwatne działania ze strony Rossielchoznadzoru w stosunku do białoruskich przedsiębiorstw. Są to decyzje nieobiektywne i niczym nieuzasadnione” - oświadczył Zajac.
Zakaz ma dotyczyć m.in. mleka w proszku, śmietany i serwatki dostarczanych w opakowaniach o pojemności większej niż 2,5 l.
Zajac wyjaśnił, że białoruska żywność była testowana w laboratoriach po tym, gdy strona rosyjska „rzekomo znalazła przekroczone poziomy antybiotyków”. Jego zdaniem zarzuty te nie potwierdziły się, a mimo to Rossielchoznadzor „nie podjął pozytywnej decyzji”. Przyczyną wprowadzenia ograniczeń mają być zawarte w produktach niebezpieczne substancje.
Portal TUT.by podał, że w lutym Rosja zapowiadała już poważne ograniczenia importu nabiału z Białorusi, jednak potem zrezygnowała z tych działań.
W marcu Białoruś i Rosja informowały, że ustaliły „mapę drogową”, która ma pomóc w zniesieniu ograniczeń importu białoruskich produktów rolnych.
Justyna Prus (PAP)