Interwencyjny skup jabłek od poniedziałku prowadzi rynek hurtowy w Elizówce, koło Lublina - poinformował minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Dodał, że taki skup ma też uruchomić firma Eskimos.
Jak mówił minister podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Parzniewie, otrzymał "kuriozalne pismo od (Stowarzyszenia - PAP) Krajowej Unii Producentów Soków, że oni chcieliby wejść do skupu, pod warunkiem, że państwo im dopłaci lub poprzez organizacje sadowników dopłaci do sadowników, by przetwórcy kupowali tanie jabłka". "Tak nie będzie" - podkreślił Ardanowski.
"Firmy te miały czas, by zachować się etycznie, nie zrobiły tego" - powiedział. Dodał, że teraz próbują wymusić, co - jak podkreślił - nie ma nic wspólnego z etyką biznesu.
"Kiedy rozmawiałem z zakładami przetwórczymi, twierdzili, że oni mogą za te jabłka przemysłowe zapłacić 30-40 gr /kg i też będą jeszcze mieli zysk, to dlaczego płacą 10 gr/kg - bo chcą chłopów upodlić, chcą jeszcze wykorzystać swoją przewagę w tym zakresie" - powiedział.
Interwencyjny skup jabłek od poniedziałku prowadzi rynek hurtowy w Elizówce, koło Lublina - mówił minister rolnictwa. Na pytanie dziennikarzy, dlaczego firma Eskimos nie uruchomiła też skupu, minister odpowiedział, że "pojawiły się pewne problemy". Podkreślił, że skup jabłek będzie prowadzony przez wiele tygodni.
Spółka Eskimos ma pod rządowy kredyt skupić ok. pół miliona ton jabłek po 25 groszy za kilogram. Jabłka te mają być przerobione, głównie na koncentrat przeznaczony na eksport. Decyzja o takim interwencyjnym skupie została podjęta na skutek licznych protestów sadowników z powodu niskich cen skupu jabłek (10-12 gr/kg).
Minister zapewnił, że spółka Eskimos, zgadzając się na interwencyjny skup, podejmuje działalność komercyjną. Jabłka będą kupowane za ich własne środki, ma na ten cel 90 mln zł. Natomiast rząd zapewnia w razie potrzeb kredyt, który będzie udzielany w transzach. Na ten cel jest zarezerwowane 210 mln zł.
"Firma zaangażuje swoje środki, to przedsięwzięcie komercyjne, ta firma nie oczekuje żadnej dotacji państwa" - zaznaczył Ardanowski. Dodał, że firma nie dość, że będzie płaciła ponad dwa razy więcej niż dotychczas proponowały skupy, to będzie też płaciła zaliczkowo za jabłka dostarczane w późniejszym terminie. W dodatku rolnicy otrzymają pieniądze w ciągu 7 dni po dostawie.
"Chcę tej firmie pomóc także w inny sposób, jeżeli by się okazało, że mimo starań, zostanie część koncentratu jabłkowego w Polsce, którego nie da rady wyeksportować, to te nadwyżki (...) zostaną skupione na rezerwy strategiczne przez Agencję Rezerw Materiałowych" - poinformował minister.
Jak mówił, "spółkę, która wyciągnęła rękę, by pomóc sadownikom, nie możemy zostawić w kłopocie, ponieważ ona tu wystąpiła z pewną społeczną wrażliwością i zachowała się etycznie". Jednocześnie zapewnił, że od przyszłego roku w takiej sytuacji będzie działał Krajowy Holding Spożywczy, nad utworzeniem, którego trwają prace.
Anna Wysoczańska (PAP)