Możliwości ekspansji polskiej żywności nie powinno się rozpatrywać jedynie w odniesieniu do rynków Unii. Po integracji z UE polskie produkty żywnościowe wejdą we wspólnotowy system handlu artykułami rolno-spożywczymi, polegający na wysokich dotacjach do eksportu, co również zwiększy ich szanse na obcych rynkach.
I choć na skutek stałych nacisków Światowej Organizacji Handlu (WTO) znaczenie tego czynnika będzie stopniowo malało, przez wiele jeszcze lat będzie on liczącym się bodźcem dla zwiększania produkcji rolnej.
W zasadzie szansę na wzrost eksportu będą miały prawie wszystkie produkty masowe polskiego rolnictwa i polskiego przemysłu spożywczego. Dotyczy to zwłaszcza mięsa i jego przetworów oraz mleka i produktów mleczarskich, a także wyrobów polskiego przemysłu drobiarskiego. Mniejsze natomiast, zwłaszcza przy obecnym poziomie produkcji zbóż, możliwości otwierają się przed polskimi producentami pszenicy, jęczmienia czy kukurydzy. Oprócz towarów masowych polscy rolnicy powinni zwiększyć również produkcję tzw. towarów niszowych, których w krajach Unii Europejskiej się nie produkuje, które jednak mogą tam liczyć na określony rodzaj nabywców.
O tym, jak duże szanse otwierają się przed eksportem polskiej żywności, przekonuje to, co stało się w ubiegłym roku z eksportem polskiego drobiu. Okazało się, że branża, którą w warunkach konkurencji z przemysłem drobiarskim Unii Europejskiej niektórzy „eksperci” spisali kilka lat temu na straty (produkcja drobiu w Polsce miała się zmniejszyć o 60-70 proc.!), odnosi na unijnych rynkach niebywały sukces.