Już w żadnym regionie kraju nie płaci się za mleko mniej niż 1 zł za litr. Ceny skupu od kilku miesięcy idą nieustanie w górę i na razie nie widać końca podwyżek. Tym bardziej że koniunkturę utrzymuje wysoki eksport produktów mleczarskich.
Za litr mleka płacono w styczniu prawie 1,15 zł (to ostatnie pełne dane Głównego Urzędu Statystycznego) i jest to o 12,4 proc. więcej niż w styczniu 2010 roku. Co prawda w stosunku do grudnia ceny skupu były o 3 grosze niższe na litrze, ale nie można w tym przypadku mówić o spadku. Dlaczego? Otóż w grudniu spółdzielnie mleczarskie wypłacają zazwyczaj dodatkowe premie rolnikom, więc i ceny mleka są przez to wiele wyższe, niż w rzeczywistości płaci się dostawcom. Teraz można mówić o powrocie do sytuacji z listopada 2010 roku. Co jednak istotne, w styczniu po raz pierwszy od wielu miesięcy nie zdarzyło się, aby w którymś województwie za mleko płacono mniej niż złotówkę.
Wciąż najtańsze jest mleko w Małopolsce i na Podkarpaciu - tam w grudniu litr kosztował jeszcze nieco poniżej 1 zł, a teraz jest to przeciętnie około 1,01 zł. Na drugim biegunie jest wciąż Podlasie z najwyższymi cenami tego surowca - 1,22 zł, i Zachodniopomorskie - 1,20 zł. W regionie dolnośląskim i warmińsko-mazurskim mleko jest tylko minimalnie tańsze - za litr płacono rolnikom 1,19 zł. Dość wysokie ceny, powyżej średniej krajowej, odnotowano również w województwie lubelskim - 1,16 zł, i lubuskim - 1,15 zł. Z kolei w kujawsko-pomorskim, opolskim, pomorskim i wielkopolskim płacono rolnikom po 1,14 zł, w mazowieckim 1,13 zł, a śląskim - 1,12 zł. Poza Małopolską i Podkarpaciem najtańsze mleko było w województwach łódzkim - 1,06 zł, i świętokrzyskim - 1,07 zł.
Utrzymująca się dobra koniunktura na mleko na pewno cieszy rolników, bo opłacalność produkcji jest dobra na tle wielu innych sektorów rolnictwa. Eksperci ostrzegają jednak, że gdyby mleko drożało w zbyt szybki tempie (rzędu kilkunastu procent miesięcznie), to szybko mogłoby dojść do przegrzania koniunktury, co zaowocowałoby z kolei spadkiem cen. Na razie jednak takiego niebezpieczeństwa nie widać, bo sytuacja całej branży - zarówno rolników, jak i przetwórców - jest znakomita. A koniunkturę nakręca wzrost cen produktów mleczarskich na rynkach zagranicznych - w porównaniu do początku 2010 roku przetwory mleczne są droższe średnio o co najmniej 30 procent. Na wielu giełdach towarowych masło, sery, mleko w proszku są droższe niż w rekordowym 2007 roku. - W dodatku kurs złotówki wobec euro i dolara jest korzystny dla eksporterów - mówi ekonomista Robert Miłkowski.
To dlatego w 2010 roku wyeksportowaliśmy produktów mleczarskich za ponad 1,1 mld euro, co oznacza wzrost aż o 27 proc. (w przeliczeniu na złotówki eksport sięgnął prawie 4,5 mld zł). Ale co ciekawe, w ujęciu ilościowym sprzedaż za granicę obniżyła się w ubiegłym roku o mniej więcej 1 procent. Co prawda eksperci mówią, że w drugiej połowie 2010 roku dynamika wzrostu eksportu nieco osłabła, ale na razie ten rok zapowiada się także nieźle. Jakie dokładnie będą tendencje, przekonamy się za kilka miesięcy, gdy opublikowane zostaną dane dotyczące handlu zagranicznego artykułami rolno-spożywczymi w pierwszym kwartale tego roku. Ale większość firm oczekuje, że przynajmniej przez pierwsze półrocze eksport będzie w dalszym ciągu rósł.