Jak informuje FAMMU/FAPA wystarczyła informacja o tym, że tegoroczne zbiory pszenicy w Kanadzie spadną nie o ok. 12%, a o blisko 20%, aby na giełdy towarowe wróciła cenowa hossa, i to po obu stronach Oceanu.
Listopadowe notowania w Paryżu doszły już do 240 euro/tonę, a nieustannie powracające zwyżki cen sprawiają, że producenci i handlowcy wciąż wstrzymują się ze sprzedażą, podgrzewając nastroje na rynku. Coraz więcej jednak obserwatorów i uczestników rynku zastanawia się nad prawdziwymi przyczynami tej niebywałej hossy, której źródło tkwi przede wszystkim na rynkach terminowych.
Jak podkreśla FAMMU/FAPA bilans rynku zbóż w tym roku, i to zarówno światowego jak i unijnego (przypomnijmy - w UE zbiory pszenicy mają spaść o 2%, kukurydzy o 12%, za to jęczmienia wzrosnąć o 3%, a żyta o 22%, natomiast na świecie wzrośnie w tym roku produkcja zarówno pszenicy jak i kukurydzy) nie wskazuje bowiem na wyraźną przyczynę aż takiego cenowego szaleństwa po stronie relacji w handlu towarowym. Wydaje się więc, że jedną z podstawowych przyczyn obecnego giełdowego szaleństwa na rynku zbóż są kłopoty funduszy inwestycyjnych na amerykańskim rynku nieruchomości i gwałtowne poszukiwanie przez nie na innych polach aktywności (rynki towarowe) każdej okazji do minimalizacji strat.