Batalia o definicję wódki powoli dobiega końca. Niestety, wszystko wskazuje na to, że jej rezultat będzie dla Polski niekorzystny. Komisja Europejska zapowiedziała bowiem, że swojego zdania nie zmieni i poprze niemiecki pomysł szerokiej definicji wódki.
Jeszcze kilka dni temu szanse jak i nadzieje na przekonanie Komisji Europejskiej do korzystnej dla nas definicji były spore.
Bogusław Sonik eurodeputowany PO (wypowiedź z 12 czerwca ): - UE zawsze opowiada się za tradycją, to jest jeden z głównych celów – więc być może znajdziemy sojuszników ale walka będzie trudna.
Skąd te kontrowersje? Propozycja Niemiec, która znajduje coraz większe poparcie w Brukseli zakłada, że wódka może być produkowana z dowolnych składników. Na przykład z winogron czy bananów. Pod warunkiem umieszczenia na etykiecie informacji o surowcu z jakiego została wykonana.
Z tym nie chcą się zgodzić 3 kraje bałtyckie, Szwecja, Dania, Finlandia i Polska. Naszym zdaniem tylko mocne alkohole wytwarzane z ziemniaków, zboża i melasy buraczanej można nazwać wódką. Mimo, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, wydaje się, że wódczana koalicja skupiająca tradycyjnych producentów nie ma wystarczającego poparcia. Ale nikt tu nie załamuje rąk.
Agnieszka Kaczmarek, specjalista – technolog: - Wyrób wykonany z ziemniaka czy zboża ma zupełnie inne cechy organoleptyczne, niż wódka wykonana z kukurydzy czy innych surowców.
Krótko mówiąc jest znacznie smaczniejsza przekonują jej producenci. Z tych różnic zamierzają skorzystać właściciele polmosów, którzy zapowiadają, że z rynku tak łatwo nie zrezygnują.
Bogusław Wojtach, Polmos Białystok: - Będzie to wymagało jakiś nakładów związanych z reklamą, żeby klientowi pokazać i go przekonać, że to jest ten produkt, którego on chce.
Ostatecznym ustaleniem definicji wódki w przyszłym tygodniu zajmie się Parlament Europejski.
6958786
1