Po wprowadzeniu wiz dla obywateli Ukrainy ruch na bazarach w przygranicznym Przemyślu maleje z dnia na dzień. W poniedziałek 6 października place te świeciły pustkami.
Te wizy nas dobiją - skarży się właściciel stoiska z obuwiem - Trzeba będzie zwijać interes, bo klientów jak na lekarstwo. Na wizy narzekają też nieliczni handlujący na bazarze Ukraińcy. Aby dostać wizę, trzeba stać w kolejkach, tracić czas i pieniądze na dojazd do konsulatu, a na to nie każdego stać - mówi obywatelka Ukrainy - Do tego strasznie "czeszą" na granicy. To po co do was jechać?
Na największym przemyskim bazarze, usytuowanym na dawnym stadionie przemyskiej Polonii, wciąż ubywa handlowych straganów. "Kiedyś było ich 1200, potem przez parę lat ok. 600, a teraz jest niewiele ponad 500 - informuje kierownik bazaru Rafał Siwarga - Kupcy rezygnują, bo interes coraz marniejszy. Jeden z handlowców dodaje sarkastycznie: Wizy to ciemna wizja.
Powody do narzekań mają też właściciele busów zajmujący się przewozem Ukraińców na trasie z Przemyśla do przejścia granicznego w Medyce i z powrotem. Pasażerów jest coraz mniej.
Fakt mniejszej niż przed 1 października obecności Ukraińców natychmiast wykorzystali rodzimi, uliczni handlarze. W Przemyślu oferowane przez nich papierosy i wódka, przemycone zza wschodniej granicy, są dziś droższe: paczka papierosów podrożała o 50 gr, a butelka wódki o 1 zł.
W poniedziałek na przejściach granicznych w Korczowej i Medyce ruch nadal jest znikomy, wręcz nieporównywalny do tego, jaki notowaliśmy przed wprowadzeniem wiz - poinformowała PAP rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału SG por. Elżbieta Pikor - Odprawiane są głównie pojazdy jadące przez Polskę tranzytem.