Miasta na Opolszczyźnie się wyludniają, przybywa zaś mieszkańców w podmiejskich wioskach. To dopiero początek zjawiska - mówią demografowie.
Beata i Janusz Kucaj długo szukali ziemi lub domku poza miastem. Sprzedali mieszkanie w Opolu, mieszkali u rodziców i jeździli po wsiach w poszukiwaniu swego własnego lokum. - I teraz mamy to, o czym marzyliśmy - mówią.
Domek państwa Kucajów leży na krańcu Winowa. Do miasta jest wprawdzie o rzut beretem, ale to przecież wieś. - Nie krztusimy się kurzem, nie męczymy hałasem z ulic. Do Opola dojeżdżamy w pięć minut, każde z nas ma swoje auto - wyjaśnia Janusz Kucaj. Kupili dom do wykończenia, więc po pracy nie narzekaja na brak zajęć: przy urządzaniu ogródka, odwadnianiu terenu...
- To ciężka praca, ale na własnej ziemi, we własnym budynku, co przynosi ogromną satysfakcję. Taka praca, choćby najcięższa, bardzo cieszy - podkreśla Janusz Kucaj. W Winowie mieszka też Grażyna Grabowska. - Nie wróciłabym do miasta, no bo co można tam robić po pracy: wyjść na balkon i zapalić papierosa? - mówi. - A na wsi oddycham pełną piersią, pracuję na ziemi.
- W człowieku jest zakodowana tęsknota za ziemią - stwierdza profesor Robert Rauziński, opolski demograf. - Coraz więcej osób chce się wyrwać z blokowisk.
Wieś zyskuje za mieszkańców ludzi aktywnych, przedsiębiorczych, dobrze sytuowanych, bo zwykle tacy mają pieniądze, pomysł, odwagę na inwestowanie w budowę lub remont domu. Zostawiają na wsiach podatki, robią zakupy w wiejskich sklepach, oddają bieliznę do maglowania i prania w wiejskich pralniach.
Z miast uciekają ludzie w średnim wieku, aktywni zawodowo. Wieś robi się więc coraz młodsza, miasto - coraz starsze.
- Poza tym ludzi z wyższym wykształceniem mieszka na wsiach o wiele więcej niż w wielu opolskich miastach - dodaje dr Kazimierz Szczygielski, geograf społeczny (sam niedawno wyprowadził się do domu na przedmieściach). - Nowi mieszkańcy wsi zaczynają się angażować w życie lokalnej społeczności, wpływają na politykę społeczną, z czasem nawet realizują swe ambicje polityczne, startując w lokalnych wyborach.
Takiej aktywności nie przejawiają już w miastach, które są dla nich miejscem, gdzie znajduje się ich firma, zakład pracy i gdzie - ewentualnie - robią karierę zawodową. "Miastowi" przenoszą też na wiejski grunt nowy styl życia, model rodziny (nie wielodzietny, jak typowo wiejski model) oraz pomysły na wykorzystywanie wolnego czasu.
- Jeśli zatęsknimy za miastowym życiem, na przykład wizytą w kinie, to nie ma problemu. No, chyba że idziemy do jakiegoś lokalu, wtedy trzeba losować, kto ma prowadzić auto - śmieje się Janusz Kucaj.
Profesor Rauziński podkreśla, iż opolska wieś nigdy nie była wsią typowo
rolniczą, a wśród mieszkańców od dziesięcioleci dominował model chłoporobotnika.
W tej chwili ponad 80 procent mieszkańców wsi deklaruje, że utrzymuje się także
z pozarolniczych źródeł.
- Proces ucieczki z miast do wsi jest
nieuchronny - mówią zgodnie Szczygielski i Rauziński. - To dopiero
początek. Być może z czasem stanie się jak w zachodniej Europie i miastowe
blokowiska zaczną pustoszeć.