Na rozwój biogazowni rząd obiecuje ponad 2 mln zł pomocy. Jednak według informacji Rzeczpospolitej część tych pieniędzy może trafić do deweloperów farm wiatrowych. W tym roku bowiem żaden projekt biogazowni rolniczej nie dostał jeszcze dofinansowania. W ubiegłym roku do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej złożono 29 wniosków, a szansę na pieniądze ma mniej niż połowa.
Dlaczego tak się działo? Po pierwsze wnioski odpadały, nie spełniały wszystkich kryteriów. Po drugie, rezygnowały same firmy. Poziom dofinansowania, który może zadowolić farmy wiatrowe, już dla biogazowni okazywał się za niski.
Ministerstwo Gospodarki przyjęło program „Innowacyjna energetyka – rolnictwo energetyczne”, który zakłada utworzenie do 2020 r. średnio jednej biogazowni w gminie. Bez dotacji jest to jednak nie możliwe, ponieważ inwestycje w biogazownie dłużej się zwracają niż w inne źródła odnawialne.
Resort pokazuje, że pieniądze można pozyskać z innych programów, jak na przykład „Innowacyjna gospodarka”. Jednako te dotacje starają się przede wszystkim deweloperzy farm wiatrowych . Dla nich jednak wstępnie miało być przeznaczonych 23 proc. funduszy na energetykę odnawialną. Na 80 wniosków, które zostały przyjęte w ramach działania 9.4 (wytwarzanie energii ze źródeł odnawialnych) w tym roku tylko 11 dotyczyło biogazowni, a 63 projektów wiatrowych.
Dlatego istnieje obawa, że pieniądze zarezerwowane na biogazownie mogą być rozdysponowane między firmy inwestujące w inne źródła energii.