Coraz więcej miejscowości stara się pochwalić produktem, który mógłby stać się ich specjalnością i przyciągnąć jak najwięcej klientów.
Kaszubi z Jastarni szczycą się węgorzami, w Mrągowie ponad wszystko cenią golonkę. Aby zareklamować swoje specjalności kulinarne, wiele miejscowości organizuje różne imprezy, specjalne dni i festiwale. Ich przygotowanie kosztuje od dziesięciu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
W Korycinie na Podlasiu władze samorządowe po raz dziesiąty zorganizowały Ogólnopolskie Dni Truskawki. Jak powiedziała "Rz" Grażyna Bajkowska, zastępca wójta, impreza kosztowała gminę około 4 tys. zł. Od sponsorów udaje się zebrać nawet 10 razy tyle. Dni Truskawki to występy zespołów, prelekcje na temat uprawy tych owoców oraz liczne konkursy, m.in. na największą truskawkę, najlepsze ciasto truskawkowe, a także mistrzostwa świata w jedzeniu truskawek na czas. Dni przynoszą korzyści nie tylko producentom, ale też mieszkańcom i gminie. Kilkanaściedni przed imprezą w urzędzie rozdzwaniają się telefony od turystów, ale też przedstawicieli różnych firm.
Miejsko-Gminne Centrum Kultury w Choroszczy niedaleko Białegostoku podjęło się organizacji Dni Ogórka Kruszewskiego. Zdaniem sołtysa Kruszewa Adama Radłowskiego lokalne święto to sposób na bezrobocie. Co druga osoba nie ma tu zajęcia. W latach 70. z produkcji ogórków żyli prawie wszyscy mieszkańcy okolicy. - Gdyby udało się znaleźć nowe rynki zbytu, wieś na pewno by się ożywiła - dodaje sołtys.
Ogórki kiszone Kazimierza Zagórskiego, prezesa Stowarzyszenia Kruszewskie Warzywa Herbowe, skupiającego około 30 producentów, doceniono przed dwoma laty na Targach Polagra, przyznając im nagrodę Perłę. Większość ogórków sprzedawana jest w Białymstoku i okolicy. Stowarzyszenie chciałoby uzyskać certyfikat produktu regionalnego, co ułatwiłoby pozyskanie nowych klientów w całym kraju.
Duże doświadczenie w organizacji imprez promocyjnych ma Mrągowo. Zastępca burmistrza Tomasz Witkowicz jako strzał w dziesiątkę określa pomysł Festiwalu Golonki. - To nasza potrawa regionalna, impreza wypada znakomicie zarówno pod względem kulinarnym, jak i rozrywkowym - mówi burmistrz. Zadowoleni są wszyscy: mieszkańcy, bo festiwalowi towarzyszy sporo koncertów i konkursów, turyści, bo mają dodatkowe atrakcje, i sponsorzy, którym zwracają się poniesione koszty m.in. dzięki temu, że rośnie sprzedaż ich produktów. Warmia z Biskupca, jedna z firm uczestniczących w festiwalu, w ciągu dwóch dni potrafi sprzedać dwie tony golonki.
Dni Węgorza to zachęta dla przybywających do Jastarni. Tak naprawdę chodzi o to, by propagować kulturę kaszubską, tradycje i rzemiosło rybackie i wszystko, co się wiąże z morskim charakterem tej miejscowości. Organizatorem imprezy jest Zrzeszenie Pomorsko-Kaszubskie i Miejski Ośrodek Kultury i Rekreacji. Koszt to nieco ponad 20 tys. zł. Rybacy specjalnie przypływają z połowów o takiej porze, by turyści mogli sami wyciągać ryby z sieci, a potem obserwować proces ich wędzenia.
Nie zawsze jednak wystarczy dobry pomysł, by impreza się udała. W latach 70. polskim zagłębiem ziemniaczanym były Mońki na Białostocczyźnie. Ale próba wskrzeszenia w połowie lat 90. Dni Ziemniaka zupełnie się nie powiodła. W planach było wybudowanie przetwórni ziemniaków, przyciągnięcie uwagi producentów chipsów i frytek. Burmistrz Moniek Zbigniew Męczkowski tłumaczy to brakiemzainteresowania i tym, że urzędu nie stać na organizację takiej imprezy.
Inni radzą sobie lepiej. W Gołdapi już po raz ósmy odbyło się Kartaczewo (kartacz to baba z ciasta ziemniaczanego wypełniona mięsem). Supraśl zaś po raz siódmy był gospodarzem Mistrzostw Świata w Babce i Kiszce Ziemniaczanej.