Mieszkańcy terenów popowodziowych zaczynają szacować straty. Część z nich zbiera płody rolne, które ocalały z wodnego kataklizmu. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna ostrzega: żywność taka może nie nadawać się do spożycia.
Pod wodą na Podkarpaciu znalazło się kilkanaście tysięcy hektarów upraw. Większość z nich to pola ze zbożami, ale także ziemniaki, buraki, cebula i inne warzywa oraz owoce. Specjaliści ostrzegają, że w żadnym przypadku nie można ich jeść, nawet jeśli pod wodą były krótko. W przeciwnym wypadku można nabawić się groźnych chorób, także o bardzo poważnym przebiegu i konsekwencjach zdrowotnych.
Nie wolno spożywać żadnych owoców i warzyw z terenów zalanych wodą ani środków spożywczych niechemicznych, nawet jeśli nie wykazują one oznak zepsucia, oraz żywności pakowanej bez etykiet i wymaganych oznaczeń. Absolutnie nie wolno jeść produktów o zmienionym zapachu, smaku, barwie, konsystencji, czy też o wyczuwalnym zapachu chemicznym. Zakazem spożywania objęte są też te środki spożywcze, które były przechowywane w miejscach zanieczyszczonych wodami powodziowymi oraz pochodzące z niewiadomego źródła.
W każdym przypadku wystąpienia biegunki, wymiotów, podwyższonej temperatury, bólów brzucha i tym podobnych objawów zatrucia pokarmowego bezzwłocznie należy zgłosić się do lekarza - ostrzega Ryszard Moskwa, kierownik Działu Higieny Żywności i Żywienia Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie. W razie jakichkolwiek wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa żywności można skorzystać z bezpłatnych porad, udzielanych przez właściwe terenowo powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne - wyjaśnia. Płody rolne z terenów zatopionych wodami powodziowymi są zazwyczaj silnie zanieczyszczone pod względem chemicznym i mikrobiologicznym, stąd bezzasadne jest wykonywanie badań laboratoryjnych.