Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Uszanujmy człowieka

19 czerwca 2007
Z Waldemarem Brosiem – wiceprezesem Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich rozmawia Krzysztof Wróblewski z "Poradnika Rolniczego".

- Bez mała cała mleczarska Polska wstrząśnięta jest aresztowaniem prezesa Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej Stanisława J.
– Tak, to moim zdaniem nieuzasadnione aresztowanie, odbiło się szerokim echem wśród mleczarzy. Ten fakt również bardzo zbulwersował rolników, którzy dostarczają mleko do Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej oraz jej pracowników. Dlatego zgodnie z moją zapowiedzią, którą między innymi przytoczono w poprzednim wydaniu „Poradnika Rolniczego”, powołaliśmy w ramach Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Komitet Obrony Dobrego Imienia Stanisława J.
Jakie cele sobie stawiamy? Jestem absolutnie przekonany o całkowitej niewinności prezesa J. i twierdzę, że został on bezpodstawnie pomówiony. Podobnie myśli całe środowisko. Rozmawiamy 14 czerwca, a już ponad 40 prezesów poręczyło albo obiecało wnet złożyć poręczenia do sądu, które mają pomóc przekonać obrońcy sąd o tym, aby uchylił wobec Stanisława J. najostrzejszy środek zapobiegawczy, jakim jest tymczasowe aresztowanie. Takie poręczenie złożyli lub mają złożyć następujący posłowie znający doskonale problematykę naszej branży mleczarskiej: poseł Szczepan Skomra, prezes Spółdzielczej Mleczarni Spomlek, w Radzyniu Podlaskim (SLD), poseł Marek Strzaliński (SLD) – były wojewoda podlaski oraz poseł Edmund Borawski (PSL), który kieruje mleczarskim gigantem z Grajewa. Za Stanisława J. ręczy również w imieniu rolników rada nadzorcza, a także załoga oraz wiele tzw. autorytetów lokalnych. Wszyscy ci, którzy składają poręczenia ręczą, że gdy Stanisław J. będzie przebywał na wolności, w toku postępowania przygotowawczego nie będzie wpływał w żaden sposób na jego przebieg, że stawi się na każde wezwanie i nie będzie w sposób bezprawny utrudniał postępowania. Chciałbym tutaj wyraźnie powiedzieć: Stanisław J. nie jest kryminalistą ani jakimś tam bandziorem z policyjnej kartoteki. Jest człowiekiem, który bardzo się swojemu regionowi i całej Polsce przysłużył. To on doprowadził do tego, iż zakład mleczarski w Mońkach jest perełką technologiczną wręcz na skalę światową. A przecież jeszcze nie tak dawno temu wielu speców skazywało Mońki na upadek. Na dodatek, w imię tzw. oszczędności ekonomicznych spółdzielnia ta ma jednoosobowy zarząd. I dlatego aresztowanie Stanisława J. może negatywnie wpłynąć na jej działalność i np. utrudnić bardzo rozliczenie funduszy strukturalnych, których wykorzystanie musi spółdzielnia rozliczyć do 30 czerwca. A może celem tej gry prowadzonej przez „tajemnicze siły” jest doprowadzenie MSM do upadku i przejęcia jej za przysłowiową złotówkę? Nie można wykluczyć takiego planu, ale ja i inni mleczarze poruszymy niebo i ziemię, aby ten plan się nie spełnił. Nasz komitet jest również przygotowany do pomocy rodzinie w zbieraniu środków na tzw. poręczenie finansowe, które zapewne będzie potrzebne, gdy areszt zostanie uchylony, a Stanisław J. będzie odpowiadał z wolnej stopy. Bardzo mnie też zabolał sposób, w jaki organy ścigania potraktowały Stanisława J. Wyprowadzono go z domu skutego w kajdankach – jak jakiegoś groźnego bandytę i następnie tak skutego przywieziono na teren spółdzielni, aby go upodlić w oczach załogi. Takie metody w IV Rzeczpospolitej, w której podobno panuje prawo i sprawiedliwość, są nie do przyjęcia. Owszem, trzy, może cztery osoby, które zostały zwolnione, bo źle pracowały, mają z takich metod satysfakcję. A blisko 250 osób obecnie pracujących może tylko zgrzytać zębami. Naprawdę nie wiem, dlaczego miałem, a może jeszcze mam, telefon na podsłuchu? Miałem np. duże trudności, aby porozumieć się kilka dni temu z przedstawicielami redakcji „Poradnika Rolniczego”, a także z innymi osobami związanymi z tą sprawą.

- Tak, i mnie  szwankował telefon, kilka osób również narzekało na swoje telefony komórkowe, ale można to wszystko tłumaczyć także upałami albo wizytą prezydenta Busha!

– Muszę tutaj dodać, iż nasz Komitet jest za tym, aby niezawisły sąd wyjaśnił dogłębnie całą tę sprawę. Dlaczego np. właściciel firmy, któremu prezes J. udowodnił zawyżenie kosztorysu i inne nieprawidłowości przy realizacji inwestycji, jest osobą tak wiarygodną dla organów ścigania? Mówi się, że ów biznesmen ma kłopoty ze swoim zdrowiem psychicznym. Ma też podobno kłopoty finansowe. A może to mogą być motywy do pomówienia prezesa Stanisława J. o łapownictwo? Z tego, co wiem, twardych dowodów w tej sprawie nie ma, jest to sprawa typu słowo kontra słowa. Pytań jest w tej materii wiele i tylko sąd może dać na nie wiarygodne odpowiedzi. Dlaczego jesteśmy za jak najszybszym rozpoczęciem procesu sądowego, ale jednocześnie chcemy, aby prezes Stanisław J. dalej kierował spółdzielnią – dla dobra rolników i pracowników? I ręczę, że nie będzie on utrudniał działalności aparatowi sprawiedliwości. Proszę uszanujcie tego człowieka.

- Dziękuję za rozmowę.

POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę