Z Waldemarem Brosiem – wiceprezesem Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich rozmawia Krzysztof Wróblewski z "Poradnika Rolniczego".
- Bez mała cała mleczarska Polska wstrząśnięta jest aresztowaniem prezesa Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej Stanisława J. – Tak, to moim zdaniem nieuzasadnione aresztowanie, odbiło się szerokim echem wśród mleczarzy. Ten fakt również bardzo zbulwersował rolników, którzy dostarczają mleko do Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej oraz jej pracowników. Dlatego zgodnie z moją zapowiedzią, którą między innymi przytoczono w poprzednim wydaniu „Poradnika Rolniczego”, powołaliśmy w ramach Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Komitet Obrony Dobrego Imienia Stanisława J.
Jakie cele sobie stawiamy? Jestem absolutnie przekonany o całkowitej niewinności prezesa J. i twierdzę, że został on bezpodstawnie pomówiony. Podobnie myśli całe środowisko. Rozmawiamy 14 czerwca, a już ponad 40 prezesów poręczyło albo obiecało wnet złożyć poręczenia do sądu, które mają pomóc przekonać obrońcy sąd o tym, aby uchylił wobec Stanisława J. najostrzejszy środek zapobiegawczy, jakim jest tymczasowe aresztowanie. Takie poręczenie złożyli lub mają złożyć następujący posłowie znający doskonale problematykę naszej branży mleczarskiej: poseł Szczepan Skomra, prezes Spółdzielczej Mleczarni Spomlek, w Radzyniu Podlaskim (SLD), poseł Marek Strzaliński (SLD) – były wojewoda podlaski oraz poseł Edmund Borawski (PSL), który kieruje mleczarskim gigantem z Grajewa. Za Stanisława J. ręczy również w imieniu rolników rada nadzorcza, a także załoga oraz wiele tzw. autorytetów lokalnych. Wszyscy ci, którzy składają poręczenia ręczą, że gdy Stanisław J. będzie przebywał na wolności, w toku postępowania przygotowawczego nie będzie wpływał w żaden sposób na jego przebieg, że stawi się na każde wezwanie i nie będzie w sposób bezprawny utrudniał postępowania. Chciałbym tutaj wyraźnie powiedzieć: Stanisław J. nie jest kryminalistą ani jakimś tam bandziorem z policyjnej kartoteki. Jest człowiekiem, który bardzo się swojemu regionowi i całej Polsce przysłużył. To on doprowadził do tego, iż zakład mleczarski w Mońkach jest perełką technologiczną wręcz na skalę światową. A przecież jeszcze nie tak dawno temu wielu speców skazywało Mońki na upadek. Na dodatek, w imię tzw. oszczędności ekonomicznych spółdzielnia ta ma jednoosobowy zarząd. I dlatego aresztowanie Stanisława J. może negatywnie wpłynąć na jej działalność i np. utrudnić bardzo rozliczenie funduszy strukturalnych, których wykorzystanie musi spółdzielnia rozliczyć do 30 czerwca. A może celem tej gry prowadzonej przez „tajemnicze siły” jest doprowadzenie MSM do upadku i przejęcia jej za przysłowiową złotówkę? Nie można wykluczyć takiego planu, ale ja i inni mleczarze poruszymy niebo i ziemię, aby ten plan się nie spełnił. Nasz komitet jest również przygotowany do pomocy rodzinie w zbieraniu środków na tzw. poręczenie finansowe, które zapewne będzie potrzebne, gdy areszt zostanie uchylony, a Stanisław J. będzie odpowiadał z wolnej stopy. Bardzo mnie też zabolał sposób, w jaki organy ścigania potraktowały Stanisława J. Wyprowadzono go z domu skutego w kajdankach – jak jakiegoś groźnego bandytę i następnie tak skutego przywieziono na teren spółdzielni, aby go upodlić w oczach załogi. Takie metody w IV Rzeczpospolitej, w której podobno panuje prawo i sprawiedliwość, są nie do przyjęcia. Owszem, trzy, może cztery osoby, które zostały zwolnione, bo źle pracowały, mają z takich metod satysfakcję. A blisko 250 osób obecnie pracujących może tylko zgrzytać zębami. Naprawdę nie wiem, dlaczego miałem, a może jeszcze mam, telefon na podsłuchu? Miałem np. duże trudności, aby porozumieć się kilka dni temu z przedstawicielami redakcji „Poradnika Rolniczego”, a także z innymi osobami związanymi z tą sprawą.
- Tak, i mnie szwankował telefon, kilka osób również narzekało na swoje telefony komórkowe, ale można to wszystko tłumaczyć także upałami albo wizytą prezydenta Busha!
– Muszę tutaj dodać, iż nasz Komitet jest za tym, aby niezawisły sąd wyjaśnił dogłębnie całą tę sprawę. Dlaczego np. właściciel firmy, któremu prezes J. udowodnił zawyżenie kosztorysu i inne nieprawidłowości przy realizacji inwestycji, jest osobą tak wiarygodną dla organów ścigania? Mówi się, że ów biznesmen ma kłopoty ze swoim zdrowiem psychicznym. Ma też podobno kłopoty finansowe. A może to mogą być motywy do pomówienia prezesa Stanisława J. o łapownictwo? Z tego, co wiem, twardych dowodów w tej sprawie nie ma, jest to sprawa typu słowo kontra słowa. Pytań jest w tej materii wiele i tylko sąd może dać na nie wiarygodne odpowiedzi. Dlaczego jesteśmy za jak najszybszym rozpoczęciem procesu sądowego, ale jednocześnie chcemy, aby prezes Stanisław J. dalej kierował spółdzielnią – dla dobra rolników i pracowników? I ręczę, że nie będzie on utrudniał działalności aparatowi sprawiedliwości. Proszę uszanujcie tego człowieka.
- Dziękuję za rozmowę.6961364
1