Zakłady mięsne w Brodnicy zbankrutowały, ubojnia w Jędrzejowie zamknięta do odwołania. Czy to początek złych czasów w branży mięsnej. Zdaniem przedsiębiorców nie. Ale takie sytuacje w kraju będę się zdarzały, gdyż rynek jest rozdrobniony i brakuje mu nowych możliwości zbytu.
Tak kiedyś wyglądały zakłady mięsne w Brodnicy. Teraz produkcja stoi. Firma ze 120 letnią tradycją musiała ogłosić upadłość. Długi sięgają 40 milionów złotych. „Na lodzie” zostali też rolnicy, którzy odstawiali do Brodnicy żywiec.
Ireneusz Sowa, rolnik wieś Dębowa Łąka: piszemy wnioski o odszkodowanie, o zwrot pieniędzy ale nie możemy się porozumieć. Przez telefony jesteśmy zbywani.
Inny region kraju. Zakłady mięsne Duda-Bis z Sosnowca. Do niedawna korzystały z surowca, który pochodził z dwóch ubojni. Teraz jedną z nich firma musiała zamknąć. Powód?
Krzysztof Woźnica, wiceprezes zarządu – PPHU Duda –Bis Sosnowiec: opłaca się nam sprowadzać część surowca z importu. Związane jest to z silnym kursem złotówki.
Na razie firma importuje przody wieprzowe oraz całe półtusze. Ale jeżeli kurs złotówki będzie się nadal umacniał niewykluczone, że z Danii czy Holandii będą sprowadzane także żywe świnie. Ten rok dla branży będzie wyjątkowo trudny przyznają przedsiębiorcy.
Marek Langowski, ZM „MAT” Czerniewice: rok 2008 będzie bardzo ciężki dla branży. Przetrwają firmy, które mają stabilną sytuację finansową. Mają perspektywy eksportowe, ponieważ rzeczywiście tych firm jest w Polsce za dużo.
Ale eksport to nie wszystko. Polscy przedsiębiorcy muszą myśleć o koncentracji produkcji oraz specjalizacji. Zresztą to dotyczy nie tylko zakładów mięsnych, ale przede wszystkim rozdrobnionych polskich gospodarstw zajmujących się hodowlą trzody chlewnej.