Przez jedną interpretację Ministerstwa Finansów może upaść nawet kilkanaście tysięcy najnowocześniejszych gospodarstw - alarmują rolnicy. - Takie są przepisy obowiązujące od lat - odpowiada Ministerstwo Finansów.
Problem dotyczy gospodarstw wyspecjalizowanych: producentów drobiu, właścicieli upraw w szklarniach i tunelach foliowych (czyli np. producentów warzyw i kwiatów), hodowców zwierząt futerkowych, pszczelarzy oraz producentów grzybów. W fiskalnej terminologii te gospodarstwa są nazywane "działami specjalnymi".
Od 1991 do 2004 r. producenci z działów specjalnych płacili podatki na podstawie tzw. norm szacunkowych. To uproszczona forma naliczania podatku - urząd skarbowy określał jego kwotę na podstawie danych o wielkości gospodarstwa i rodzaju produkcji.
Rolnicy mogli też prowadzić pełną księgowość i ustalać podatek dochodowy na zasadach ogólnych, ale tylko jeśli sami tego chcieli.
Kłopoty zaczęły się cztery lata temu, gdy resort finansów wydał dla Izby Skarbowej w Szczecinie interpretację prawną, właśnie w sprawie "działów specjalnych". Stwierdzono w niej, że jeśli gospodarstwo ma przychody powyżej 800 tys. euro, to nie ma wyboru metody rozliczania podatku, bo musi obowiązkowo prowadzić księgi rachunkowe. Okazało się, że ta interpretacja działa wstecz.
- I tak z dnia na dzień zmieniła się obowiązująca przez 13 lat zasada rozliczania podatku dochodowego - powiedział wczoraj Stanisław Wężyk, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. - Wszyscy w dobrej wierze płaciliśmy podatki, ale nie myśleliśmy o księgach rachunkowych, bo nikt ich od nas nie wymagał - dodaje.
Na podstawie nowej interpretacji urzędnicy skarbowi zaczęli masowo żądać od rolników ksiąg z pięciu lat. Ponieważ ci ich nie mieli, podobnie jak nie mieli faktur, rachunków itp., fiskus zaczął im naliczać podatki wstecz, wyższe, niż wynikałoby to z wcześniej stosowanych norm szacunkowych. Do tego doszły jeszcze odsetki. W sumie wyliczone zaległości opiewały na setki, a niekiedy nawet miliony złotych.
Ukarani wyższym podatkiem rolnicy odwołali się do sądu. Obecnie ich sprawy są rozpatrywane na różnych szczeblach sądów administracyjnych w całym kraju. Fiskus wciąż kontroluje kolejne gospodarstwa.
W opinii wielu prawników takie działania urzędów skarbowych nie mają podstaw prawnych. - Dla celów podatkowych obowiązek prowadzenia ksiąg rachunkowych jest wyłącznie w przypadku działalności gospodarczej, a działów specjalnych nie można w tej sposób klasyfikować - twierdzi Piotr Baraniak, doradca podatkowy z firmy Polfinans. - Rolnicy mogą się czuć oszukani, bo urzędnicy przez lata godzili się na stosowanie szacunkowych norm dochodów, mimo że wiedzieli, że przychody gospodarstw przekraczają 800 tys. euro - dodaje Baraniak.
- Najbardziej absurdalne w całej sytuacji jest to, że bankructwem jest zagrożona jedyna grupa rolników, która płaci podatek dochodowy - podkreśla przedstawiciel izby producentów drobiu. - Ukręca się łeb kurze znoszącej złote jaja - ostrzega Wężyk.
Stowarzyszenia rolnicze alarmują, że jeśli niekorzystna interpretacja pozostanie w mocy, a fiskus zacznie ściągać należności podatkowe za pięć lat wstecz (wraz z odsetkami), to przed perspektywą upadłości stanie kilkanaście tysięcy gospodarstw. Zagrożonych jest 5,4 - 6,4 tys. ferm drobiowych (odpowiedzialnych za 25-30 proc. polskiej produkcji) i 800-1,2 tys. gospodarstw produkujących jaja (30-35 proc. krajowej produkcji). Kłopoty będą mieli też właściciele pieczarkarni produkujący 225 tys. ton grzybów rocznie. Jeśli ich produkcja załamie się, pracę straci 20 tys., a wpływy z importu polskich warzyw spadną o 54 proc.
W obronie gospodarstw specjalistycznych stanął minister rolnictwa Marek Sawicki. Poprosił on Ministerstwo Finansów o ponowne zbadanie kontrowersyjnej interpretacji prawnej. Sawicki poprosił też, aby urzędy skarbowe na razie wstrzymały decyzje w sprawie zobowiązań podatkowych za lata poprzednie oraz unieważniły te decyzje (negatywne dla rolników), które już podjęto. - Zamierzamy drążyć temat i doprowadzić do spotkania ministra finansów z ministrem rolnictwa - zapewniał na konferencji zorganizowanej na ten temat Zdzisław Woźniak, wiceprezes Polskiego Związku Ogrodniczego.
Na razie resort finansów tłumaczy, że kieruje się wyłącznie przepisami obowiązującymi od lat. Twierdzi, że stanowisko nie jest nowe, bo o tym, że konieczne jest prowadzenie ksiąg rachunkowych przez osoby prowadzące gospodarstwa specjalistyczne, resort informował już w 2001 r. w odpowiedzi na poselską interpelację.
Stowarzyszenia rolnicze zgadzają się na wprowadzenie obowiązku prowadzenia ksiąg rachunkowych. Jednak proszą, aby nastąpiło to 2010 r., tak żeby rolnicy zdążyli się przygotować.
8273780
1