Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności zaangażowała się w walkę o rynek jaj. Jak podała, spożywanie jaj pochodzących z polskich i czeskich ferm niesie największe ryzyko zachorowania na salmonellę.
Mająca siedzibę w Parmie unijna instytucja opublikowała w czwartek wyniki swojego wstępnego raportu nt. zagrożenia bakteriologicznego w europejskich hodowlach drobiu. Wnioski z badań przeprowadzonych od października 2004 r. do września 2005 r. są dość niemiłe dla naszych rolników. Okazuje się, że aż w 55 proc. przebadanych polskich ferm kurzych stwierdzono, że ptactwo jest zarażone salmonellą. Gorszy wynik odnotowano tylko w Czechach (ponad 62 proc.). Trzecie miejsce zajmuje Hiszpania (51,9 proc.). Najlepiej wypadają Finlandia (tylko 0,4 proc.) i Dania (1,2 proc.). Europejska Agencja Bezpieczeństwa przyznaje, że obecność salmonelli w danym stadzie wcale nie musi oznaczać, że zarażone są wszystkie jaja z danej fermy (statystycznie tylko co trzydzieste będzie zarażone). Agencja przypomina jednak, że salmonella jest groźną chorobą dla człowieka. I w niektórych przypadkach może być śmiertelna.
Jak te senasacje mają się do rzeczywistości? Pytanie retoryczne. Nie pamiętamy, aby kiedykolwiek, jakikolwiek konsument popadł w salmonellozę z tytułu zjedzenia jajka gotowanego czy smażonego z Polskich ferm! Polski eksport żywności - od momentu przystąpienia do UE- gwałtownie wzrasta. Notujemy dodatnie saldo w bilansie płatniczym. Największym powodzeniem cieszą się w UE nasze produkty żywnościowe. Oczywistym jest, że w UE istnieje b.silne lobby biussnesu żywnościowego, któremu taki stan rzeczy nie odpowaida. Mieliśmy już próby zdyskredytowania naszego mięsa i jego przetworów. Zamieszanie na rynku owoców miękkich było spowodowane informacjami o rzekomych chorobach naszych truskawek, malin, itp.To samo dotyczyło jabłek. Przed przystąpieniem do UE zostały zdyskredytowne nasze mleczarnie. Przyszła kolej na jaja. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nasza produkcja skutecznie broni się przed tymi wszystkimi działaniami.Naszym sztandarem jest to, że produkujemy zdrową, bezpieczną, ekologiczną żywność, charakteryzującą się wysokimi walorami smakowymi. Udanie walczymy z konkurencją na rynkach zagranicznych. Tkzw."wstępny raport EABŻ", jest kolejną próbą administracyjnej ingerencji w ograniczanie naszego eksportu.A miało być tak pięknie. Mieliśmy wygrywać konkurencję na rynkach zagranicznych, używając zupełnie innych argumentów! Cena i jakość! Obroniło się polskie mięso, polskie mleko,obroniły się polskie owoce i warzywa. Jesteśmy pewni, że obronią się też drobiarze. Ciekawi jesteśmy, który segment polskiego eksportu jest następny w kolejce?