Jak podał portal biznes.interia.pl, Polacy mają coraz mniej odłożonego kapitału. Stopa dobrowolnych oszczędności, wyliczona w sierpniu przez NBP, spadła do 0,5 proc. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku wynosiła 0,9 proc. Sytuację równoważył wzrost wyceny środków, które mieliśmy w OFE. Niestety "mieliśmy", bo większość z nich została przeniesiona do ZUS, a tym samym oszczędności naszych gospodarstw domowych zamieniły się w aktywa państwa.
Większość Polaków twierdzi, że ich gospodarstwa domowe nie posiadają żadnych oszczędzonych pieniędzy. Nie odkładamy na "czarną godzinę" ani na emeryturę, a większe zakupy finansujemy kredytami. Aż 54 proc. z nas deklaruje, że niskie dochody uniemożliwiają odłożenie nawet drobnych sum pieniędzy. Co ciekawe, jeśli już odkładamy, to rozważnie. Jak pokazują badania CBOS, gdyby oszczędzająca mniejszość straciła pracę, zgromadzone środki wystarczyłyby im na prowadzenie życia na dotychczasowym poziomie od 2 miesięcy do nawet pół roku.
- Wśród naszych rodaków panują skrajne postawy wobec oszczędzania: albo odłożyliśmy równowartość kilku pensji, albo nie mamy nic - mówi Piotr Minkina z Union Investment TFI.
- Aż połowa wszystkich depozytów w naszym kraju znajduje się w rękach zaledwie 6 proc. Polaków. To oznacza, że ogromna większość naszych oszczędności należy do bardzo wąskiej grupy osób, a reszta posiada znikome zabezpieczenie finansowe lub nie ma go wcale - zauważa ekspert.
W praktyce w ostatnich kwartałach zabezpieczenie to jeszcze się zmniejszyło. Na koniec 2013 roku ponad jedna czwarta odłożonych pieniędzy wszystkich Polaków znajdowała się w funduszach emerytalnych. Wraz z I kwartałem 2014 roku, wskutek przejęcia środków z OFE przez państwo, proporcja ta zmalała do 15 proc. W OFE swoje środki lokowali przecież - czy tego chcieli, czy nie - także mniej zamożni Polacy. Gdyby nie ten przymus, pieniądze przekazywane automatycznie do funduszy emerytalnych byłyby zapewne na bieżąco konsumowane.
Znając naszą skłonność do oszczędzania, zapewne nie zdecydowalibyśmy się na lokatę czy fundusz inwestycyjny. Wystarczy spojrzeć na dane: zaledwie 5,2 proc. osób samodzielnie oszczędza na emeryturę korzystając z IKE. Pomijając tych najbogatszych, ogromna większość społeczeństwa skazana będzie na emeryturę z ZUS.
Topniejące oszczędności Polaków nie napawają optymizmem. Ciężar zapewnienia nam finansowej przyszłości systematycznie przenosi się z państwa na nas samych, ale mentalność naszych rodaków jeszcze się do tej zmiany nie przystosowała. Świetną okazją do mocnych postanowień będzie nadchodzący miesiąc oszczędzania. Oby jednak nasz zapał nie wygasł wraz z końcem października.
9193064
1