Trzy torebki mąki z bydgoskiego supermarketu, w których wykryto toksyczne substancje wystarczyły, aby wśród konsumentów wywołać niepokój, a wśród producentów spore zamieszanie. W całym kraju ruszyły kontrole.
Sprawdzane są nie tylko młyny, ale także firmy zbożowe, piekarnie, cukiernie i sklepy. Inspektorzy sanitarni zajrzą wszędzie tam gdzie jest mąka, lub ziarno z którego ona powstaje.
Ale w sprawie wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi: - Jeżeli mąka z substancjami toksycznymi miała termin do końca lipca, do dlaczego dopiero teraz słyszymy ot tej sprawie? – mówi Jadwiga Rothkaehl ze Stowarzyszenia Młynarzy RP
Mąka pszenna ma 5-miesięczny termin przydatności do spożycia, żytnia 4-miesięczny, a kukurydziana nadaje się do sprzedaży zaledwie przez miesiąc. Po tym czasie towar znika ze sklepowych półek.
- Bardzo źle się stało, że informację podano bez komentarza specjalistów, rzucono tylko hasło „trująca mąka”. – uważa Jadwiga Rotkeahl
A to nieprawda – mówią młynarze. To co się teraz dzieje to swoistego rodzaju odpowiedzialność zbiorowa. Już teraz bardzo wielu odbiorców żąda od nich dodatkowych badań, a to kosztuje. Do kontroli jednak już dawno zdążyli się przyzwyczaić, bo zdecydowana większość młynów wprowadziła już systemy kontroli bezpieczeństwa żywności.
Anna Malinowska – Główny Inspektorat Sanitarny: - Co roku pobieramy ok. 800 – 900 próbek w kierunku mitotoksyn i tylko niewielka część – ok. 1,5% zostaje zdyskwalifikowana.
I ta niewielka ilość wycofywana jest z obrotu. Przy obecnej kontroli obowiązują takie same zasady jak zwykle. - Jeśli wszystko będzie w porządku koszt poniesie oczywiście Inspekcja Sanitarna czyli budżet państwa. – dodaje Anna Malinowska.
Jeśli coś będzie nie tak, koszty poniesie przedsiębiorca. Wyniki kontroli mają być znane do końca lutego.