Od poniedziałku w Irlandii obowiązuje najostrzejsze na świecie prawo antynikotynowe; nie wolno palić w miejscach pracy, a także w pubach, barach i restauracjach.
Irlandia wprowadza tego typu regulację jako pierwszy kraj Europy. Pozostałe kraje kontynentu traktują decyzję Dublina jako formę eksperymentu i z ciekawością podpatrują jego efekty. Unia Europejska rozważa jednak, czy nie należy podobnych przepisów wprowadzić w całej wspólnocie - pisze agencja Reutera.
Dzień przed wprowadzeniem nowego przepisu premier Irlandii Bertie Ahern powiedział, że zakaz popiera zdecydowana większość mieszkańców kraju, zarówno niepalących jak palaczy.
"Dzięki temu zakazowi przyszłe pokolenia Irlandczyków nigdy nie będą wiedziały, co to znaczy przebywać niewielkim zadymionym pomieszczeniu" - powiedział Ahern, prywatnie przeciwnik papierosów, ale zwolennik spędzania czasu w pubach.
Według ministra zdrowia Irlandii Michaela Martina, pomysłodawcy zakazu, potrzeba od sześciu do ośmiu tygodni, aby zaczął on w pełni obowiązywać w całym kraju.
Badania opinii publicznej pokazują, że zdecydowana większość Irlandczyków (28% z nich pali) popiera nowy przepis. Jednak właściciele pubów i restauracji obawiają się, że zakaz palenia sprawi, że ludzie mniej chętnie będą wychodzić z domu, przez co spadną ich obroty.
Jak szacuje jedna z grup lobbujących za niewprowadzaniem zakazu, nowy przepis sprawi, że 65 tys. osób zatrudnionych w barach, pubach i restauracjach straci pracę z powodu niskiej frekwencji. Irlandzkie organizacje turystyczne obawiają się także, że zakaz palenia spowoduje spadek liczby gości z zagranicy.
Ręce natomiast zacierają właściciele przygranicznych pubów w Irlandii Północnej. Liczą na rzesze Irlandczyków tęskniących za relaksem przy piwie i papierosie. Całkowity zakaz palenia w zamkniętych pomieszczeniach obowiązuje w Nowym Jorku. Od 1 czerwca podobny przepis zamierza wprowadzić Norwegia.