Przed 15 kwietnia mają kolejny raz spotkać się polskie i rosyjskie służby weterynaryjne. Będą rozmawiać o możliwościach otwarcia granicy dla naszego mięsa.
Dotychczasowe negocjacje nie doprowadziły do zniesienia zakazu importu do Rosji polskiego mięsa oraz artykułów rolno-spożywczych. Polskie firmy nie eksportują swoich produktów na rynek rosyjski od połowy listopada 2005 r. Rosjanie wprowadzili embargo, ponieważ doszło do sfałszowania świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych wymaganych podczas eksportu żywności.
W trakcie poprzednich spotkań zaproponowaliśmy stronie rosyjskiej dodatkowe sposoby zabezpieczenia transportów przed nieprawidłowościami, m.in. lepszą współpracę służb weterynaryjnych i celnych. Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii, przyznał w rozmowie z "Rz", że Rosjanie nadal mają wątpliwości dotyczące handlu z Polską. - Mamy się spotkać po to, aby rozwiać te wątpliwości i przedstawić stronie rosyjskiej nasze dalsze propozycje - powiedział Jażdżewski.
Wciąż nie jest znany termin spotkania z władzami Ukrainy. Wschodni sąsiad zamknął granice przed naszym mięsem 26 marca z powodu dużego przemytu.
Zdaniem Krzysztofa Jażdżewskiego, Ukraińcy nie przedstawili wystarczającego uzasadnienia wstrzymania importu. Nie możemy wyjaśnić sprawy, ponieważ władze Ukrainy nie odpowiadają na propozycje spotkania.
W 2005 r. Polska sprzedała żywność do Rosji za 504,4 mln euro. Wartość eksportu wzrosła o 25 proc. w porównaniu z 2004 r. Gdyby nie embargo, sprzedaż artykułów rolno-spożywczych mogłaby być o co najmniej 120 mln euro większa. O kilkanaście mln euro więcej moglibyśmy zarobić na eksporcie mięsa.
W ubiegłym roku nasze firmy wyeksportowały na Ukrainę mięso i żywiec za ok. 20 mln euro. Sprzedaliśmy ok. 7 tys. ton mięsa wieprzowego i 1,5 tys. ton przetworów. Blisko 5 tys. ton stanowił eksport drobiu. Nadal możemy na Ukrainę sprzedawać żywiec wieprzowy. W 2005 r. Ukraińcy kupili od nas ponad 11 tys. ton żywych zwierząt.