Na Mazowszu, Podlasiu i w Wielkopolsce skutki tegorocznej suszy już są dramatyczne. Wysychają pastwiska, niższe będą plony zbóż i zbiory owoców. Jaki jest stan pomocy dla rolników i jak reaguje rynek?
Plony zbóż będą niższe średnio o 20 %, choć w niektórych regionach straty mogą sięgnąć nawet o 50%. Zbiory czereśni, truskawek, malin już są niższe – mniej więcej o tyle samo.
Z wiśniami i porzeczkami nie będzie lepiej. Wysychają pastwiska, spadają dostawy mleka – w wielu mleczarniach nawet o 10 %. W gospodarstwach Polski centralnej, Podlasia, Wielkopolski skutki tegorocznej suszy już są dramatyczne.
To nie pierwsza tego typu klęska w Polsce. Susza i powódź coraz częściej niszczą zbiory czy obniżają plony. Konsekwencje takich klęsk nie mogą być tylko problemem rolników. To jest już oczywiste nie tylko w krajach europejskich. Nas jednak kolejne klęski niewiele nauczyły.
W Polsce o działaniach prewencyjnych, które zmniejszały by ich skutki, jak i o koniecznej w takich sytuacjach pomocy dla rolników mówi się zwykle dopiero, gdy jakaś klęska ma już miejsce. Kolejny już rząd nie proponuje żadnej racjonalnej długofalowej polityki na wypadek takiej sytuacji.
Większość propozycji ewentualnej pomocy ma głównie charakter doraźny. Często też są one chybione. Tak jest np. z tzw. kredytami klęskowymi. Ich oprocentowanie jest wprawdzie niższe, ale ponieważ wielu rolników nie ma z czego spłacić poprzednich kredytów więc kolejnego już na pewno nie wezmą.
W krajowym budżecie są środki na dofinansowanie ubezpieczeń zwierząt i upraw rolnych na wypadek takich klęsk. Jednak wystarczą zaledwie dla kilku procent gospodarstw. Ale i tak dużego zainteresowania rolników nie ma, bo po pierwsze - brak informacji, a po drugie - mimo dopłat składki są wysokie. Nie ma też zainteresowania towarzystw ubezpieczeniowych, bo przy zdarzających się coraz częściej klęskach nie mogą liczyć na zyski.
Innego rodzaju pomoc np. ulgi w podatkach, czy ich odroczenie jest w gestii samorządów gminnych, ale te są zwykle biedne a strat nikt im nie zrekompensuje. Rolnicy oczekują na odszkodowania budżetowe, na umorzenie składek KRUS a także kar za przekroczenie kwot mlecznych.
Chcą też by rząd zabiegał o unijne środki na zapobieganie klęskom żywiołowym. Realizacja czegokolwiek będzie trudna bo na wszelką pomoc tego rodzaju potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej.
Zabezpieczenie się przed skutkami klęsk suszy czy powodzi jest również poza możliwościami finansowymi samych rolników. O takich działaniach musi myśleć państwo. Konieczne jest na pewno przeprowadzenie melioracji tam, gdzie jej brakuje a także naprawa zniszczonych urządzeń melioracyjnych i utrzymywanie ich w dobrym stanie.
Pora też zacząć budować systemy nawadniające zbiorniki retencyjne i wały przeciwpowodziowe. Swoje pola nawadniają już nie tylko rolnicy z Europy Południowej, ale i północnej. Robią to już Niemcy, Szwedzi…Na to wszystko potrzebne są pieniądze budżetowe.
Skutki tegorocznej suszy są już odczuwalne na rynku. Drożeją owoce, warzywa, ziemniaki. Jednak pod pretekstem suszy zarabiają handlowcy, nie rolnicy. Podobnie będzie ze zbożem. Gdy go zabraknie – sprowadzimy z Węgier, gdzie są duże zapasy. Jeśli będzie mniej mleka – wyeksportujemy mniej przetworów. Nie zarobią rolnicy ani przetwórcy.