Śnieg - według klimatologów - w większości Polski miał stać się rzadkością i o białych świętach Bożego Narodzenia mieliśmy tylko marzyć. Ostatnie nocne mrozy, sięgające w Suwałkach do minus 24 stopni Celsjusza, zdają się tym przepowiedniom przeczyć. Przewidywania ocieplenia globalnego o ponad 1 stopień a w Polsce jeszcze więcej kwestionują oceanologowie, m.in. prof. Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii PAN. Prof. Węsławski uczestniczył w międzynarodowych badaniach zmian pokrywy lodowej Arktyki.
Nie kwestionując globalnego ocieplenia obserwatorzy zmian zachodzących na dalekiej Arktyce przewidują ochłodzenie, i to duże – przynajmniej w północnej części Europy. Ich zdaniem za 10 lat Polska może zmienić się w syberyjską tundrę. Ten czarny scenariusz jest bardzo prawdopodobny oraz - zdaniem naukowców - może nastąpić bardzo gwałtownie. Światowe ocieplenie klimatu dla Polski i Europy może skończyć się kolejną epoką lodowcową.
Prorokując ochłodzenie, które ma przyjść dość gwałtownie "Dziennik" powołuje się na wyniku badań europejskich klimatologów, którzy porównali dane z różnych lat dotyczące tempa topnienia lodowców, przelotu ptaków i przepływu różnych gatunków ryb. Doszli oni do wniosku, że w niedługim czasie grozi nam efekt tzw. przełącznika klimatycznego, a więc niespodziewanej zmiany klimatu. Chodzi o to, że wzrost temperatury powietrza prowadzi do szybszego topienia lodowców. Wskutek tego do Atlantyku przedostają się coraz większe masy zimnej słodkiej wody. W rezultacie może to spowodować zatrzymanie północnego biegu Golfsztromu, który przestanie nas, w Europie ogrzewać.
Mało tego – zdaniem dr. Pawła Wiejacza z Instytutu Geofizyki PAN ocieplanie się klimatu i topnienie lodowca mogło mieć wpływ także na to co się stało 16 grudnia br., czyli lekkie trzęsienie ziemi z epicentrum w południowej Szwecji. Odczuli je w naszym kraju najbardziej mieszkańcy z rejonu Koszalina i Słupska. Jak tłumaczy dr Wiejacz na skutek topnienia lodowca Skandynawia zaczęła się podnosić, co zaowocowało tarciem się dwóch płyt tektonicznych – i to wywołało trzęsienie ziemi.
O ochłodzeniu „wiedzą” najlepiej ryby. Takie jak śledzie, dorsze i makrele, które dziś z północnej części Bałtyku „emigrują” w kierunku Grenlandii i Spitsbergenu. A co to może oznaczać dla flory. Prof. Marcin Węsławki, którego wypowiedź cytuje „Dziennik” przewiduje, że nasze rolnictwo nie poradzi sobie z takimi zmianami. Podobnie jak na Nowej Funlandii nie ma upraw, tak i u nas nic nie urośnie. Żeby przeżyć będziemy musieli przeprowadzić się do północnej Afryki, bo wrócą czasy, gdy na Saharze płynęły rzeki i mieszkały hipopotamy.
A miało być tak pięknie właśnie u nas. Prof. Zbigniew Kundzewicz - ekspert w dziedzinie klimatu, pracujący w Zakładzie Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w poznaniu powiedział przed miesiącem „Gazecie Wyborczej”, ze w naszym kraju za kilkadziesiąt lat temperatura będzie odpowiednia dla roślin śródziemnomorskich i brzoskwinie, morele będą regularnie dojrzewały a na terenie całego kraju rozwinie się uprawa winorośli.
I komu wierzyć, komu?
8285021
1