W stawach ryby duszą się z braku tlenu, w wodzie jest też za dużo amoniaku. Ryby atakowane są przez grzyby. Wszystko przez upał.
Ryszard Karlicki z gospodarstwa Sieja w Ługach pod Dobiegniewem stracił już
300 kg leszcza. Zwyczajnie, wydusił się – mówi. Tzw. przyducha zazwyczaj
pojawia się w sierpniu, ale w tym roku zaatakowała wcześniej i z większym
nasileniem. Tlenu jest mało, bo im wyższa temperatura, tym gorzej rozpuszcza się
on w wodzie. A ryba oddycha tylko tlenem rozpuszczonym w wodzie. Potrzebny rybom
tlen zabierają też rośliny, które w upały gniją na potęgę. Zepsute rośliny
wytwarzają nadmiar amoniaku. Na dodatek w okresie gnicia glonów wzmaga się
występowanie grzybów, które dopadają ryby. Niebezpieczny o tej porze jest
grzyb branchiomykoza, który powoduje zmiany w skrzelach ryb. Grzyby to obok
braku tlenu i nadmiaru amoniaku główne przyczyny śnięcia ryb – tłumaczy dr
Irena Kramer z Międzychodu, lekarz weterynarii, specjalista
ichtiolog.
Dzióbkują po tlen
Ryby próbują się ratować,
łykając tlen znad powierzchni wody. Dzióbkują jak tylko wzejdzie słońce. To
trwa tak do godz. 9.00 – opowiada Jerzy Wroński z Lip. Ma głównie karpia
troczka. Gdy osiągnie wagę 25 dkg, oddaje go hodowcom.
Najgorzej jest w
stawach opadowych. Jeśli nie ma deszczu, w stawie ciągle jest ta sama,
przegrzana woda. Łatwiej zapobiec przydusze, gdy można wpuścić do zbiornika
świeżej wody. Kiedy tylko zobaczyłem w jednym stawie dzióbkowanie, dopuściłem
wodę z potoku. Płynie przez las, woda w nim jest zimna, ma więc dużo tlenu. Ale
i w potoku jest mało wody, trzeba zatem gospodarować nią oszczędnie –
tłumaczy Zygmunt Rossowski z podgorzowskich Mironic. Dr Kramer zapewnia, że
dzięki świeżej wodzie ustępuje wiele chorób ryb.
Łup dla
ptaków
Ryby pływające pod powierzchnią wody stają się łatwym łupem
dla ptaków. W okolicach stawu w Lipach zadomowiły się czaple, kormorany i orły
bieliki. Wody jest bardzo mało. Kiedyś zauważyłem, że w miejscu, gdzie
żerowały ryby, teraz taplają się dziki – mówi J. Wroński.
Według Z.
Rossowskiego sytuację w stawach mogłoby poprawić tzw. napowietrznienie. Na dnie
należałoby umieścić specjalny rurociąg, z którego wypływałyby drobne pęcherzyki
tlenu. Taka instalacja jest jednak zbyt droga, sporo kosztowałaby też
energia – uważa Z. Rossowski. Ale zdaniem dr Kramer napowietrznienie nic by
nie dało. Żeby ryba skorzystała z tlenu, musi on rozpuścić się w wodzie. A woda
ma za wysoką temperaturę.
R. Karlicki z Ługów przez przyduchę stracił
leszcze, wcześniej nie zarobił około 20 tys. zł na
węgorzach.
Potrzebny deszcz
Nie pada od wiosny. A żeby
węgorz się ruszył i można było go odłowić, potrzebny jest deszcz albo wiatr
– wyjaśnia. Dzierżawi 1 tys. ha jezior, rybami zajmuje się już 40 lat. Mówi, że
tak źle już dawno nie było. Mniejsze rybne plony zapowiadają się też u J.
Wrońskiego. Będę miał tylko dziesięć ton, oddam je stałemu odbiorcy. Dla
drobniejszych hodowców już nie wystarczy – ubolewa.
Z. Rossowski
liczy, że straty nie będą większe niż 5 proc., co oznacza zysk mniejszy o 30
tys. zł. Na jednym z jego stawów w Mironicach widać zielony plankton.
Pojawiły się zakwity, w potoku coraz mniej wody, trzeba modlić się o
deszcz – przekonuje. Dr Irena Kramer, która opiekuje się wieloma
gospodarstwami rybnymi w woj. lubuskim, mówi, że w każdym z nich z powodu upałów
coś się dzieje. Aby sytuacja trochę się poprawiła, musiałoby padać non stop
przez dwa tygodnie – uważa.