Po wielu miesiącach analiz, projektów i negocjacji rząd przyjął projekt ustawy o likwidacji kontraktów długoterminowych w energetyce. Przeciwko rządowym planom protestują wytwórcy energii i banki.
Kontrakty długoterminowe (KDT) hamują liberalizację polskiego rynku energii elektrycznej i są odpowiedzialne za wysokie ceny prądu, dlatego muszą być zlikwidowane - tak rząd uzasadnia powstanie ustawy o rozwiązaniu KDT.
Kiedy i jak
W ubiegłym tygodniu jej projekt został zaakceptowany przez rząd, teraz trafi do Sejmu.Przygotowujący projekt resort gospodarki ma nadzieję, że rozwiązanie KDT będzie możliwe już w II półroczu. To jednak coraz mniej realne.
Rząd planował rozwiązanie KDT z dniem 1 lipca 2004 roku. Gdy jednak podawał ten termin, liczył, że ustawa trafi do Sejmu we wrześniu ub.r. Tymczasem dopiero na początku tego roku zaakceptował projekt ustawy. Po drugie, pierwotnie planowano, że ustawa będzie zawierała konkretne kwoty rekompensat za rozwiązanie KDT. Okazało się, że projekt zawiera jedynie zapis, że sposób rozwiązania kontraktów ma być negocjowany przez Urząd Regulacji Energetyki.
Bez porozumienia
Zmiana koncepcji ustawy wynikała z tego, że resortowi gospodarki, który przygotowywał projekt ustawy, nie udało się doprowadzić do porozumienia ani z wytwórcami energii, ani z bankami.
Dlatego obowiązek wynegocjowania rekompensat spadł w końcowym rozrachunku na URE. Zdaniem Wiesława Kaczmarka, byłego ministra skarbu, może się to okazać rozwiązaniem lepszym. Trudno było bowiem znaleźć wspólny dla wszystkich zakładów sposób obliczania rekompensat - wszak różna jest ich sytuacja, różne warunki, w których działają, róże programy inwestycyjne realizowały. Stąd zapisanie kwot rekompensat w ustawie było bardzo trudne. Jednak rozwiązanie przyjęte obecnie może mieć też swoje wady. Podmiot negocjujący wysokość opłat - w tym przypadku Urząd Regulacji Energetyki - niemal za każdym razem będzie narażony na zarzut, że wynegocjowana kwota jest niewłaściwa - za niska lub za wysoka - twierdzi Kaczmarek.
Banki chcą więcej
Jest to ryzyko tym większe, że gra toczy się o bardzo duże pieniądze. Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają już zgodę rządu na wyemitowanie w tym roku obligacji, z których wpływy mają pokryć koszty rekompensaty kontraktów. Wartość emisji wstępnie ustalono na 15 mld zł. A banki i wytwórcy energii twierdzą, że to za mało. - Nasz udział w kredytowaniu sektora energetycznego był niewielki, więc cała sprawa nie budzi u nas bardzo dużych emocji - zastrzega Wojciech Kaczorowski, rzecznik Banku Millennium. Przyznaje jednak, że bankowcy krytycznie oceniają rządowe pomysły. - Z punktu widzenia banków propozycje rządu są niezbyt korzystne - dodaje. Robert Moreń, rzecznik Pekao - banku, który miał bardzo duży udział w kredytowaniu sektora, zapowiada, że bank ten w tym tygodniu ustosunkuje się do rządowego projektu. Przypomnijmy jednak, że poprzednia prezes Pekao Maria Wiśniewska dość krytycznie odnosiła się do propozycji rozwiązania KDT.
Dla banków proponowane przez rząd 15 mld zł to za mało. Twierdzą, że przy tym poziomie około 20 proc. zobowiązań pozostanie niespłaconych. Kredyty dla energetyki to co najmniej 17 mld i to bez odsetek. Nieoficjalnie mówiło się, że banki oczekują ponad 20 mld zł rekompensat. Dla banków likwidacja KDT to kłopot - poza tym, że są mniej pewne odzyskania całej sumy, to dochodzą dodatkowe komplikacje.
Inwestorzy grożą
Obawy mają również wytwórcy prądu. Amerykański holding energetyczny PSEG - większościowy udziałowiec Elektrociepłowni Chorzów i Elektrowni Skawina - uzależnił swoje dalsze inwestycje w Polsce od satysfakcjonującego poziomu rekompensat za likwidację KDT. - Rządowe propozycje są niewystarczające i w praktyce oznaczają wstrzymanie naszych nowych inwestycji - stwierdził Adam Milczarczyk, dyrektor zarządzający PSEG.
Rząd jest zdeterminowany doprowadzić do rozwiązania kontraktów długoterminowych w tym roku. To jednak oznacza szybkie tempo prac w parlamencie. Można się spodziewać, że banki i producenci energii będą szukać zrozumienia dla swoich argumentów podczas prac parlamentarnych, a to sprawi, że debaty mogą być burzliwe.