Dopóki rolnik nie bierze kredytów z banku, ma swoja ziemię i zwierzęta, może przetrwać najgorsze czasy i wygrać z wielkimi koncernami. Może sprzedawać swoje towary poniżej kosztów - pisze "ND", który publikuje wywiad z Markiem Krydą, działaczem Polskiej Inicjatywy Agrośrodowiskowej.
Jeżeli ten sam rolnik weźmie kredyt z banku, podpisze kontrakt z gigantem, stanie się z nim to, co z amerykańskim farmerem. Koncern za jakiś czas zaczyna kontrolować zakłady mięsne na tym terenie. Po pewnym czasie można zmienić kontrakt w taki sposób, aby czynił on z rolnika człowieka całkowicie uzależnionego od koncernu.
No, bo gdzie taki rolnik ma sprzedać te swoje kilka tysięcy świń, gdy wszystkie zakłady wokół są już pod kontrolą jednego gigantycznego dostawcy? - stawia pytanie "ND". Taki zagraniczny inwestor może zaniżyć rolnikowi warunki kontraktu, czyniąc z niego zakładnika. Jeśli zabraknie tych drobnych rolników, to wtedy silny bierze wszystko.
Tak stało się w USA. Drobnych farmerów zniszczyły pożyczki bankowe i system kontraktów. W dodatku okazuje się, że wielkie korporacje działające w otoczeniu rolnictwa mają w Polsce zapewnione przywileje wynikające z umów podpisanych na początku lat 90.