Wraca moda na domowe wyroby rodem z babcinej spiżarni. Jak się okazuje dziś na ekologicznych konfiturach, kiszonych ogórkach i pierogach bez konserwantów można zrobić niezły biznes.
Nie tylko moda, ale też członkostwo w UE ma wpływ na rozwój ekologicznych gospodarstw u nas i np. na Słowacji. Jak ekologiczne wyroby sprzedają się na rynkach Europy Zachodniej? Jak wiedzie się rolnikom prowadzącym takie gospodarstwa w Polsce i innych krajach Wspólnoty?
Na początek jak zwykle garść niezbędnych informacji o unijnych regulacjach, tym razem dotyczących rolnictwa bez chemii.
Unia Europejska
Szacuje się, że w krajach dawnej 15-tki jest około 150 tys. gospodarstw ekologicznych. Najwięcej jest ich we Włoszech, bo aż 60 tysięcy, zajmują ponad milion hektarów, a mieszkańcy słonecznej Italii bardzo cenią sobie żywność ekologiczną.
Po kilkanaście tysięcy gospodarstw ekologicznych jest w Hiszpanii, Niemczech i Francji. Najbardziej dynamiczny wzrost liczby tych gospodarstw Wspólnota Europejska odnotowała w latach 90-tych. Rolnicy zaczęli widzieć w tym korzyści, bo dotacje do upraw biodynamicznych, wypłacane z programów rolno-środowiskowych stanowiły potężny zastrzyk gotówki.
Popieranie rolnictwa ekologicznego znalazło także swój wyraz w polityce strukturalnej Unii Europejskiej. A reforma Wspólnej Polityki Rolnej nadała większą rangę standardom dotyczącym, między innymi ochrony środowiska naturalnego i bezpieczeństwa żywności. Wszyscy unijni rolnicy prowadzący gospodarstwa ekologiczne, podlegać muszą certyfikacji, a co się z tym wiąże - ścisłej kontroli. Dopiero spełnienie tych warunków stanowi podstawę do wypłat dotacji. Bo przecież ci, którzy kupują żywność ekologiczną muszą mieć pewność, że właśnie taką im się oferuje.
Dziś w krajach dawnej 15-tki gospodarstwa prowadzone metodami naturalnymi stanowią około 3,5% ogółu gospodarstw rolnych i z roku na rok odsetek ten zwiększa się, bo zwiększa się także zainteresowanie żywnością ekologiczną. Np. w Holandii konsumenci w ubiegłym roku wydali na żywność ekologiczną ponad 460 milionów euro, o 9% więcej niż w roku 2005.
Holandia przoduje zresztą w spożyciu produktów pochodzących z gospodarstw ekologicznych w całej Wspólnocie i nie chodzi tu jedynie o modę na ekologię, a raczej zdrowy styl życia.
Słowacja
Teraz zapraszamy państwa na Słowację. Uprawy ekologiczne w tym kraju zajmują ponad 90 tysięcy hektarów. Ale ekologią na wsi zajmuje się tylko 200 gospodarstw. I są to przeważnie rolnicze spółdzielnie.
Większość produktów ekologicznych pozyskiwanych z gospodarstw na Słowacji przeznaczana jest na eksport, głównie do Austrii, na Węgry oraz do Czech. Przetwórstwo i handel w minimalnym stopniu zaspokajają potrzeby krajowego rynku. Tylko 17 oficjalnie zarejestrowanych producentów żywności ekologicznej dostarcza do sklepów produkty końcowe. Oferują oni m.in. ekologiczne przetwory ze zbóż, owoców i produkty zielarskie.
Niektóre gospodarstwa przerabiają też mleko krowie, owcze i kozie. Ze względu na tę sytuację handlowcy zdani są na import z Zachodu, który po części organizują we własnym zakresie. 60% sprzedawanej na Słowacji żywności ekologicznej trafia do sklepów ze zdrową żywnością, 30% przypada na zwykłe sklepy spożywcze, a 10% na sprzedaż bezpośrednią.
W całej Słowacji istnieje ponad 40 sklepów z żywnością ekologiczną. Najwięcej oczywiście w Bratysławie. Pionierem tworzenia sklepów ze zdrową żywnością była firma Ekotrend Myjava, zajmująca się przetwórstwem i dystrybucją produktów ekologicznych. Oferuje ona ponad 300 takich wyrobów.
Z jej inicjatywy powstały też specjalistyczne „ekologiczne regały” w dużych sieciach handlowych. Na początku lat 90-tych, po zmianach polityczno-gospodarczych i procesie restrukturyzacji słowackiego rolnictwa nastał też czas tworzenia pierwszych gospodarstw ekologicznych. Jednak największa dynamika wzrostu ich liczby przypada na rok 2004, co wiąże się z przystąpieniem Słowacji do Unii Europejskiej.
W tym czasie podwoiła się powierzchnia certyfikowanych użytków rolnych. Areał upraw ekologicznych zwiększył się z 53 tysięcy hektarów do 94. Wzrosła też liczba gospodarstw prowadzących działalność ekologiczną.
Peter Jurky Vasilov, Słowacja: - „Gospodarstwo prowadzę wspólnie z ojcem. Otrzymujemy tak, jak inni rolnicy dopłaty obszarowe, a ponieważ prowadzimy również działalność ekologiczną -dostajemy z tego tytułu dodatkowe pieniądze. Na Słowacji istnieje możliwość wydzielenia tylko części gospodarstwa pod uprawy ekologiczne, pozostała część może być nadal uprawiana metodami konwencjonalnymi. Takie są nasze przepisy. W Polsce – jak słyszałem - wygląda to inaczej. Gospodarstwo musi być albo ekologiczne, albo konwencjonalne”.
Między innymi dzięki tym przepisom podwoiła się liczba gospodarstw ekologicznych. Istotną zachętą były też unijne dopłaty, których wysokość - w okresie przestawiania gospodarstwa -wynosi od 100 do 250 euro na hektar.
Peter Jurky: „Na Słowacji każdy produkt wytwarzany metodami ekologicznymi musi posiadać odpowiednią etykietę z nazwą EKO. Ponieważ dosyć często zdarza się, że wyroby produkowane w sposób konwencjonalny posiadają także etykietę EKO, co jest prawdę mówiąc niedopuszczalne – produkt ekologiczny dodatkowo musi być opatrzony numerem certyfikatu.”
Pod koniec ubiegłego roku blisko 4,5% użytków rolnych na Słowacji zagospodarowanych było ekologicznie. Według ekspertów w najbliższych latach należy się spodziewać dalszego wzrostu liczby gospodarstw ekologicznych. A sprzyjać ma temu nie tylko dofinansowywanie ze środków Unii, ale przede wszystkim „Plan rozwoju rolnictwa ekologicznego”, przyjęty przez słowacki rząd.
Polska
W Polsce produkcja ekologiczna jest ostatnio najbardziej dynamicznie rozwijająca się gałęzią rolnictwa. A jej upowszechnienie daje szanse wielu bezrobotnym mieszkańcom wsi na znalezienie pracy.
Struktura produkcji ekologicznej w Polsce nie odzwierciedla jednak zainteresowania konsumentów, którzy ekologiczną żywność kojarzą najczęściej z owocami i warzywami. Tymczasem w przypadku tej grupy towarów sytuacja jest u nas wyjątkowo niekorzystna.
Uprawy sadownicze i plantacje jagodowe zajmują w całym kraju około 5% roślinnych upraw ekologicznych. A plantacje warzyw zaledwie 2%. Poza tym z powodu małej skali produkcji wiele gospodarstw żywność ekologiczną wytwarza wyłącznie na potrzeby własne, ewentualnie rodziny i sąsiadów.
Mimo dużego zainteresowania odbiorców z Zachodu eksport towarów ekologicznych jest niewielki, gdyż skompletowanie jednolitych i dużych partii towaru jakich wymagają eksporterzy okazuje się niemożliwe. Ten ostatni problem mogłoby rozwiązać powstanie grup producentów towarów ekologicznych. Szanse rozwoju tej produkcji będą także w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013.
Co prawda nie ma w nim rewolucyjnych zmian dotyczących rolnictwa ekologicznego, bo poszerzono jedynie wykaz produktów objętych dotacjami o uprawy zielarskie, a uprawy sadownicze i jagodowe podzielono na wysoko i niskonakładowe. Stawki dopłat do hektara upraw wahać się będą od 650 złotych do 1800. Zależeć będą od rodzaju upraw i od tego czy rolnik posiada gospodarstwo z certyfikatem, czy jest dopiero w okresie przestawiania się na metody ekologiczne.
Ci rolnicy, którzy skorzystali z dotacji w poprzednich latach będą mogli przejść na nowe, korzystniejsze warunki dopiero po trzech latach od przystąpienia do programu. Muszą wykazać się także wzrostem produkcji lub wprowadzeniem w gospodarstwie korzystnych zmian dla środowiska naturalnego.
Zielona Wyspa
Rolnictwo ekologiczne oraz obrót produktami ekologicznymi regulowane są rozporządzeniem Wspólnoty z 1991 roku. Zgodnie z tymi przepisami oznaczenia „EKO” i „BIO” mogą być stosowane jedynie na produktach wolnych całkowicie od chemii oraz hormonów wzrostu.
Obserwowany w ostatnich latach dynamiczny wzrost liczby gospodarstw ekologicznych wynika głównie z możliwości uzyskania dopłat do tego typu produkcji. Problemem jest natomiast zbyt produktów ekologicznych. W Polsce nie ma bowiem specjalistycznej sieci sprzedaży, w której można byłoby kupić żywność ekologiczną.
Co prawda np. w stolicy działa już około 40 takich sklepów, ale w pozostałych regionach kraju jest pod tym względem ubogo. Pewną możliwość stwarzają duże sieci handlowe, które oferują producentom żywności ekologicznej np. specjalne stoiska w swoich sklepach.
Dlatego 11 producentów i przetwórców żywności ekologicznej ze Stowarzyszenia „Polska Ekologia” podjęło próbę sprzedaży swoich wyrobów właśnie w jednym z warszawskich hipermarketów.
Miejmy nadzieję, że pomysł chwyci i takie stoiska, takie „zielone wyspy” w dużych sieciach handlowych na dobre przybliżą polskim konsumentom żywność ekologiczną.
Podsumowanie
To dopiero początek, ale jeśli takie stoiska w hipermarketach zyskają przychylność klientów, będzie to dobry krok w kierunku upowszechnienia żywności ekologicznej. Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, że aby na ekologii można było zarobić - trzeba ją przede wszystkim promować.
Niezbędna jest przy tym „edukacja” konsumentów, bo trzeba im uzmysłowić, że żywność ta wytwarzana jest pod większą kontrolą niż żywność produkowana metodami konwencjonalnymi.
Optymizmem napawa fakt, że jeśli chodzi o ilość gospodarstw ekologicznych to już w tym roku w Polsce może ich być 11-12 tysięcy, czyli mniej więcej tyle, co w Niemczech czy we Francji. Z tego wynika, że nasi rolnicy są już do ekologii przekonani, teraz pozostaje tylko przekonać konsumentów.
5817696
1