Jeden z średniowiecznych filozofów poproszony o definicję zła powiedział, że mamy z nim do czynienia wtedy, kiedy dobrzy ludzie nic nie robią. To, czego świadkami jesteśmy obecnie rodzi pytanie o autorytety. Gdzie ukryli się ci wszyscy dobrzy ludzie, od których zależą nasze losy? Jeśli nie umiemy ich znaleźć, wyraźnie wskazać, a postaciami roku zostają tacy, co do których mamy wielkie wątpliwości, nie czekajmy na nikogo i sami róbmy to co należy. Więcej, róbmy to, co trzeba.
Polska, to kraj, w którym nie przemija moda na Doktora Piotra i Siłaczkę. Smutne, ale prawdziwe. Pewnie długo nie doczekamy się systemowych rozwiązań ułatwiających prowadzenie biznesu, czy po prostu codziennego życia. Wcale nie marzę o państwie tak opiekuńczym jak Szwecja, ale przynajmniej o takim, które zauważa swoich obywateli. Stare porzekadło mówi, że ryba psuje się od głowy. Problem w tym, że nasza ryba głowę straciła i miota się wściekle. Reszta narodu musi radzić sobie sama i robić co trzeba, chociaż to wcale nie jest łatwe.
Głęboko wierzę w to, że człowiek jest raczej dobry niż zły. Musi tylko chcieć, na wzór ziemskiego księżyca, odwracać się do wszystkich swoją jasną stroną. Wielką radość sprawia mi znalezienie dowodu na tę moją prywatną teorię o ludzkiej naturze. Pięknie jest, kiedy wysiłek przekłada się na niewielkie nawet sukcesy. W zalewie krytykanctwa i narzekania z wielkim upodobaniem, jako perły jawią się informacje o tym, że ktoś ma dobry pomysł i z sukcesem go realizuje. Wcale nie musi to być osiągnięcie na skalę światową, europejską, czy krajową. Pięknie jest zrobić coś dobrego w najbliższym otoczeniu. Chociażby tak jak rolnicy z Lubinia koło Leszna.
Rada w radę postanowili walczyć ze stereotypem polskiego chłopa – wiecznie czegoś żąda, a nic nie daje od siebie. Ciężko pracują, starają się o dopłaty z Unii Europejskiej i już zaczyna być widać efekty ich wysiłków. Nie dość, że mają dla siebie, to jeszcze są w stanie pomóc tym, którym dokucza bieda. Ufundowali stypendia dla trójki dzieci ze swojej gminy. Rodziny dzieciaków otrzymały po tysiąc dwieście złotych, co pozwoliło pokryć najpilniejsze wydatki. Ale to jeszcze nie wszystko... Wkrótce do ośrodka rehabilitacyjnego w gminie trafi magnetronik za trzynaście tysięcy złotych. Urządzenie potrzebne jest do leczenia chorób i zwyrodnień układu kostnego będących skutkiem pracy w gospodarstwie. No i proszę, wystarczy chcieć!
Inną perełkę znalazłam w Polityce (4/2488). Józefa Zubel, prowadząca na Dolnym Śląsku rodzinną firmę, konsekwentnie walczyła o lepsze dla siebie i bliskich. Kamienne figury produkowane w jej zakładzie świetnie sprzedawały się za granicą. Jednak, te wykonywane metodami chałupniczymi przez konkurencję były tańsze. Mimo tego, że były gorsze, jednak lepiej się sprzedawały i zaczęły stanowić poważne zagrożenie. Syn pani Zubel poszperał w Internecie i dowiedział się, że państwo dokłada do wyjazdów na zagraniczne targi. Wybrali się rodzinnie do Norymbergi i Monachium, gdzie podpatrzyli nowy trend i zdobyli nowe kontakty handlowe. Do rozwinięcia nowej linii produkcyjnej potrzebne były nowe maszyny. Syn ponownie zajrzał do Internetu i znalazł program promocyjny z PARP. Oczywiście wśród "dobrych rad" znajomych były i te, że środków uzyskać się nie uda, a pani Zubel utonie w papierach. Ale kobieta się uparła i zgłosiła do kilku programów. Dostała pieniądze na nową halę i zatrudniła 6 osób. W kosztorysie na budowę hali diabeł przykrył ogonem 23 grosze i wszystko trzeba było zaczynać od początku. Ale udało się!
O wielu nieprzespanych nocach słyszałam od młodych rolników – Joasi i Mariusza Twardoszów z Opolszczyzny. Ich marzeniem było ukierunkowanie gospodarstwa na produkcję mleka wysokiej jakości. Trzeba było wziąć kredyty krajowe, sięgnąć po środki unijne, żyć w wielkim stresie. Ale udało się. W ubiegłym roku ich gospodarstwo zwyciężyło w konkursie "Supermleko" i ma doskonałe perspektywy rozwojowe. Było trudno, ale nikt nam nie obiecywał, że życie będzie łatwe i sprawiedliwe. O wszystko trzeba walczyć, wielu nocy nie przespać, łykać stresy. Ale przecież trzeba chcieć wyśnić to swoje lepsze jutro i robić to co trzeba, by ono przyszło.