Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Radom: Leśnicy na patrolu

21 lipca 2006

Mimo zakazu wstępu w lasach pojawiają się turyści i zbieracze jagód. - Ale wzięli sobie do serca jedno: nie palą ognisk i papierosów - mówią leśnicy

- Przejechałem w sobotę rowerem prawie 60 kilometrów po Puszczy Kozienickiej drogami publicznymi - mówi Tomek, który przygotowuje się do maratonu MTB. - Nie spotkałem ani jednego strażnika. Chyba ten zakaz jest martwy - uważa.

Leśnicy zaprzeczają i twierdzą, że w każdym nadleśnictwie jest harmonogram dyżurów w lasach. O szczegółach jednak nie chcą mówić. - Nie będę zdradzał, gdzie i o której można spotkać strażników leśnych - mówi Jerzy Karaśkiewicz, nadleśniczy nadleśnictwa Radom. - Wyjątkową uwagę zwracamy np. na okolice zalewu w Siczkach. Las jest tuż przy akwenie, kręci się tam dużo młodzieży, różne rzeczy mogą się zdarzyć. Najważniejsze, że dzięki mediom zagrożenie pożarowe dotarło do świadomości ludzi - dodaje.

Od tygodnia, kiedy wprowadzono zakaz wstępu do lasu, pożarów na terenie podległym Radomskiej Dyrekcji Lasów Państwowych (Radomskie i Kieleckie) jest zdecydowanie mniej. We wtorek odnotowano ich sześć, wszystkie w regionie świętokrzyskim.

Na razie o zniesieniu zakazu wstępu do lasu nie ma mowy. - Weekendowe opady były małe, a wiejący od niedzieli wiatr wszystko osuszył. Sciółka jest nadal sucha jak papier - mówi nadleśniczy Karaśkiewicz.

Strażnicy z radomskiego nadleśnictwa patrolują las pieszo i samochodem. Mają do dyspozycji specjalny wóz z tzw. modułem przeciwpożarowym. Jeśli zauważą ogień, wzywają pomoc, ale także natychmiast interweniują.

W Marculach strażnicy leśni przemierząją ścieżki na rowerach. Wyposażono ich w kamizelki z napisem: patrol przeciwpożarowy. Leśnicy zwrócili się do księży, by podczas mszy informowali o zakazie wstępu do lasu.

W nadleśnictwie Marcule w poniedziałek był jeden pożar. Szybko go ugaszono.

- Na szczęście odnotowaliśmy tylko jeden przypadek "patologiczny". Mężczyzna jechał rowerem z zapalonym papierosem w ustach. Cud, że nie doszło do tragedii - mówi Tadeusz Misiak, nadleśniczy nadleśnictwa Marcule.

- Nie było do tej pory ani jednego przypadku, by ktoś palił ognisko albo papierosy - mówi nadleśniczy Karaśkiewicz. Przyznaje jednak, że ludzie do lasu mimo zakazu wchodzą. - Zbierają jagody, skracają sobie marsz od wsi do wsi. Pouczamy tych, na których natrafimy, i każemy zawrócić do najbliższej drogi publicznej - mówi leśnik.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę