Przedsiębiorcy protestują przeciwko zasadom przetargu na dostawy biokomponentów do grupy „Orlen” Ich zdaniem koncern wykorzystuje pozycję dominująca na rynku i dyskryminuje swoich kontrahentów. „Orlen” odrzuca zarzuty i twierdzi, że przy tak dużym kontrakcie dostawcy muszą się liczyć z uciążliwościami.
Emocje nie dziwią. Grupa „Orlen” rozpisała właśnie wart 2 miliardy złotych przetarg na dostawy ponad pół miliona ton estrów metylowych do swoich rafinerii w Polsce, Czechach i na Litwie. Dla polskich rolników produkujących rzepak oraz przedsiębiorców, którzy potem wytworzą z niego bio-komponenty to ogromna szansa. Ale ich zdaniem warunki przetargu tak skonstruowano, że wielu nie będzie mogło z niej skorzystać.
Tomasz Pańczyszyn – Krajowa Izba Biopaliw - „Orlen zastrzegł sobie, że może w każdej chwili renegocjować 25% wielkości rocznego kontraktu. O miesięcznych zapotrzebowaniach na biokomponenty będzie informował w harmonogramie z siedmiodniowym wyprzedzeniem. Te wszystkie zapisy, przy założeniu również wysokości kar za nie wykonanie podpisanego przetargu, stawiają w bardzo niekorzystnej sytuacji podmioty krajowe.”
Przedsiębiorcy o pomoc zwrócili się już do premiera oraz marszałka Sejmu. „Orlen” tłumaczy, że to największy tego typu przetarg w Europie i ten, kto go wygra ma pewność produkcji i sprzedaży na cały 2009 rok.
Dawid Piekarz – rzecznik prasowy Orlen – „Dostawcy, którzy chcą z nami ten kontrakt podpisać, muszą także przyjąć na siebie dodatkowe ryzyko, polegające na tym, że ilości kontraktowane na poszczególne okresy mogą się o 25% zwiększyć lub zmniejszyć.”