W województwie śląskim nie ma zagrożenia pryszczycą – uspokajają służby weterynaryjne odpowiedzialne za likwidację tej niebezpiecznej dla zwierząt parzystokopytnych choroby. Wczoraj w śląskim Urzędzie Wojewódzkim przeprowadzono ćwiczenia koordynacji wszystkich służb, które w przypadku wystąpienia choroby muszą ze sobą współdziałać.
Psychoza i panika ogarnęła Polskę rok temu. Po chorobie wściekłych krów plagą z importu miała okazać się pryszczyca, choroba zakaźna i wirusowa parzystokopytnych. Uśmierca zwierzęta uszkadzając mięsień sercowy. Zagrożenie dla człowieka może wystąpić na skutek kontaktu z chorym zwierzęciem, a także po spożyciu mleka od chorej krowy. Na szczęście u ludzi choroba ma przebieg łagodny.
Ważna jest jednak, w przypadku wystąpienia ognisk zapalnych pryszczycy, szybka reakcja wszystkich służb pracujących w systemie zarządzania kryzysowego. Dlatego zorganizowano tego typu ćwiczenia w śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Wykryto źródło zagrożenia. Teraz trzeba bardzo szybko określić kto i za jakie działania jest odpowiedzialny. Strefa bezpośredniego zagrożenia rozciąga się w promieniu trzech kilometrów. A zakaz poruszania się prywatnych samochodów obowiązuje na dziesięciu. Służby ratownicze: weterynaryjne, straż pożarna, wojsko, i policja muszą bezbłędnie współdziałać przy takich akcjach. Na szczęście badania na zwierzętach i stały monitoring wskazują, że w ostatnim czasie nie odnotowano żadnych ognisk tej niebezpiecznej choroby, ale lepiej być na nią przygotowanym.