Do końca roku pozostało, co prawda jeszcze kilka miesięcy, ale to może nie wystarczyć, żeby zrealizować tegoroczny Narodowy Cel Wskaźnikowy w użyciu biopaliw. Producenci estrów twierdzą, że możliwości produkcyjne są, a winą za problemy ze sprzedażą biopaliw obarczają koncerny paliwowe. Te się bronią. A już sam resort gospodarki coraz głośniej przyznaje, że sytuacja robi się napięta.
Minimalne zużycie biopaliw w rynku paliw ciekłych musi wynieść, co najmniej 4,6%. W przyszłym roku zwiększy się ono o ponad 1%.
Tak zwany Narodowy Cel Wskaźnikowy zobowiązuje firmy do sprzedaży określonej ilości biopaliw. A z tym od kilku miesięcy mamy problem. Jeśli do końca roku nie uda się nadrobić zaległości Bruksela nałoży karę.
Zamieszanie wokół Narodowego Celu Wskaźnikowego niepokoi dostawców i przetwórców zielonego paliwa. W opinii izby skupiającej firmy z branży, za problemy ze sprzedażą biopaliw odpowiadają same koncerny paliwowe, które źle zaplanowały inwestycje. Tym bardziej, że surowca do produkcji biopaliw - wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie brakuje.
W przyszłym roku ministerstwo gospodarki chce uruchomić sprzedaż paliw z wyższą niż obecnie domieszką estrów roślinnych. Prace nad ustawą zakończą się jeszcze we wrześniu.
Paliwa E10 i B7, mają pomóc koncernom w wypełnieniu przyszłorocznych zobowiązać w zużyciu estrów roślinnych.
Zyskać mają też producenci rzepaku, bo większa sprzedaż biopaliw ma się przełożyć na wyższe zapotrzebowanie na nasiona.