Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Polskie podroby jadą do Kaliningradu

21 czerwca 2006

Odkąd Rosjanie zakazali importu polskiego mięsa, nasze tanie kiełbasy i podroby masowo wjeżdżają do obwodu kaliningradzkiego w torbach drobnych przemytników.

Każdego dnia w sklepach w pasie przygranicznym wędliniarskie zakupy robią dziesiątki Rosjan. - To ludzie, którzy do Polski przyjeżdżają z papierosami i paliwem - opisuje ich Edyta Kruklińska ze sklepu Smakosz w Gołdapi. - U nas kupują za pieniądze zarobione na przemycie.

W gołdapskim Smakoszu Rosjanie kupują najczęściej wędzone skrzydełka, faszerowaną golonkę, najtańsze kiełbasy i ulubioną przez miłośników tłustej kuchni faszerowaną słoninę. Z mięs wybierają podroby, ostatnio sporym zainteresowaniem cieszy się łopatka wieprzowa. - Jak się trafi bogatszy klient, to bierze lepsze wędliny i mięsa, ale takich jest niezbyt wielu - opowiada Edyta Kruklińska.

Alina Mordas ze sklepu Rzeźnik, który działa w samym centrum Gołdapi, dodaje: - Rosjanie kupują kilogram, dwa. Widać, że robią zakupy dla siebie i bliskich.

W kwietniu przed prawosławną Wielkanocą zakupy były większe, wtedy Rosjanie przewozili nawet i po ćwiartce świniaka.

Zakupy "mrówek" nie wpływają na ceny w przygranicznych sklepach mięsnych. - Oni kupują u nas, bo jest taniej, więc podniesienie cen nie ma sensu. Zarabiamy na ilości sprzedawanego towaru. Gdy przychodzą do nas Rosjanie, utarg jest zdecydowanie lepszy niż w dni, gdy zakorkuje się granica i nie mamy klientów z obwodu kaliningradzkiego - mówi Kruklińska.

Oficjalnie w Rosji nie można kupić polskiego mięsa, bo 10 listopada 2005 r. Rosja wprowadziła zakaz importu mięsa z Polski. Strona rosyjska uzasadniała sankcje tym, że polscy eksporterzy fałszowali świadectwa weterynaryjne i fitosanitarne. Mimo licznych prób Polakom do dziś nie udało się doprowadzić do zniesienia zakazu.

- Nam rządowe spory są nie na rękę - powiedział mi na przejściu Gronowo-Mamonowo Rosjanin, który przywozi do Polski benzynę i papierosy, a do Rosji wraca z wędlinami. - Przez zakaz bardzo skoczyły ceny, u siebie we wsi pod Kaliningradem za kilogram kiełbasy płacę 30-40 rubli więcej niż w Polsce.

Drobni przemytnicy nie mają na granicy kłopotów z wwiezieniem do Rosji polskiego mięsa czy wędlin. Kolejki na przejściu ustawiają się tylko na pasach wjazdowych do Polski, z Polski do Rosji wjeżdża się płynnie. Celnicy po obu stronach granicy z powodu wędlin nie robią "mrówkom" problemów.

Urzędniczka rosyjskiej służby celnej w Kaliningradzie stwierdziła, że takie zachowania nie łamią rosyjskiego prawa i nikt kompletnie nie zwraca uwagi na paczki z wędlinami.

Polska strona tym bardziej nie robi problemów. - Ludzie indywidualnie przekraczający granicę nie muszą zgłaszać drobnych ilości mięsa czy wędlin służbom celnym - mówi Ryszard Chudy, rzecznik prasowy Izby Celnej w Olsztynie. - Nas interesują np. narkotyki, a nie kilogram kiełbasy czy słoniny.

Mięso i wędliny to niejedyny towar wywożony z Polski przez "mrówki". Niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się też warzywa i owoce. Teraz furorę robią truskawki. - W rosyjskich sklepach nie ma warzyw ani owoców, a jeśli się pojawiają, to wybór jest niewielki - mówi Bogusław Antosiewicz, który w gołdapskim urzędzie miasta zajmuje się kontaktami z Rosją. - Dlatego nawet członkowie oficjalnych delegacji, które odwiedzają nasze miasto, proszą nas o załatwienie im truskawek. Spełniamy te prośby.

A Antosiewicz ostatnio z Rosji przywiózł sobie... śledzie.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę