Rzeczypospolita Polska będzie od 1-go maja 2004 r. w Unii Europejskiej, ale bez polskich marynarzy i rybaków oraz ich miejsc pracy - napisali w przesłanym w środę liście otwartym, adresowanym do "aktualnego i przyszłego" premiera, marynarze zrzeszeni w Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ "Solidarność".
Dotychczasowa polityka Rządu doprowadziła do sytuacji, że w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej dla 40 tysięcy polskich marynarzy pozostało tylko 200 stanowisk pracy na morskich statkach w naszej Ojczyźnie. Nie ma już statków rybołówstwa dalekomorskiego i lada chwila nie będzie żadnego statku handlowego pod biało-czerwoną banderą – czytamy w liście.
Zdaniem marynarzy i rybaków, rząd "kończy dzieło likwidacji i wyprowadzania majątku narodowego - polskich statków - daleko poza Europę do egzotycznych krajów, takich jak: Wyspy Bahama, Vanuatu, Liberia, Panama". Związkowcy uważają, że zaniedbania rządu spowodują to, że polscy marynarze stracą miejsca pracy na obcych statkach pod banderami państw UE. Autorzy listu domagają się od rządu m.in. wyjaśnienia, dlaczego akceptuje wyprowadzanie majątku narodowego - polskich statków - poza Unię oraz zawieranie umów o pracę z polskimi marynarzami według obcego prawa na pozostałych kilku statkach pod polską banderą? Chcą też wiedzieć, dlaczego rząd zaniechał działań w celu zapobieżenia utracie miejsc pracy przez polskich marynarzy na statkach pod banderami państw UE.
Polscy marynarze przeważnie pracują u armatorów zagranicznych, bo pod polską banderą zostało już niewiele statków. Polscy armatorzy bowiem rejestrują swoje jednostki pod tzw. tanimi banderami, by uciec od wysokich podatków i silnej pozycji związków zawodowych w kraju. Po wejściu Polski do UE armatorzy "unijni" będą musieli za polskich marynarzy płacić takie same składki na ubezpieczenie społeczne i emerytalne jak za marynarzy swoich państw.
Straci na tym albo polski marynarz, bo pracodawca czyli armator, będzie chciał obciążyć go kosztami tych wszystkich ubezpieczeń, albo pracodawca, bo będzie musiał opłacać za niego większe składki na ubezpieczenie społeczne. Istnieje jednak możliwość zawierania umów bilateralnych z krajami UE, których armatorzy zatrudniają na swoich statkach polskich marynarzy. Umowy te dawałyby możliwość zmniejszenia obciążeń pracodawcy kosztami związanymi z zatrudnianiem Polaków - poprzez podział kosztów z tytułu ubezpieczenia emerytalnego między pracodawcę a pracownika.
Do tej pory nasz kraj nie zawarł takich umów - nie wystosowano nawet listów intencyjnych w tej sprawie – powiedział PAP przewodniczący KSMMiR NSZZ "S" Janusz Maciejewicz. Polscy marynarze obawiają się, że przestaną być konkurencyjni wobec marynarzy spoza UE, np. z dawnych republik ZSRR czy Azji.
Jeśli do podpisania umów bilateralnych nie dojdzie, wtedy nie tylko armator odczuje wzrost kosztów, odczuje to także sam marynarz, bowiem część składki obciąża armatora, reszta jest potrącana marynarzowi z jego wynagrodzenia brutto. Szacuje się, że koszt zatrudnienia polskiej załogi może wzrosnąć po 1 maja nawet o 25 proc.