Wybuch paniki warzywnej w kraju i embargo na eksport polskich warzyw do Rosji, trudne warunki pogodowe, debata nad zmianami Wspólnej Polityki Rolnej - to najważniejsze wydarzenia w polskim rolnictwie w 2011 roku.
Poprzedni rok, według zgodnej opinii ekspertów i samych właścicieli gospodarstw, był bardzo trudny dla rolnictwa. W kraju mieliśmy ponad 1,5 mln gospodarstw powyżej 1 ha - tak wynika z Powszechnego Spisu Rolnego, którego wyniki GUS podał w styczniu ubiegłego roku. Średnia powierzchnia gospodarstwa rolnego wynosi 9,5 hektara. Dla porównania - dopłaty bezpośrednie otrzymuje niespełna 1,3 mln rolników, czyli część z nich nie występuje o unijne fundusze.
Rolnikom przede wszystkim dała się we znaki w 2011 roku kiepska pogoda. Na początku maja Polskę nawiedziła fala przymrozków i opadów śniegu - najbardziej ucierpiały uprawy owocowe: czarnej porzeczki, truskawek, wiśni, czereśni i śliw. Ponadto wiosna i lato odznaczały się wyjątkowo deszczową pogodą. W niektórych regionach poziom opadów był rekordowy w skali kilkudziesięciu lat. Nadmierna ilość wilgoci spowodowała problemy ze zbiorem praktycznie wszystkich płodów rolnych: zbóż, rzepaku, warzyw, owoców, roślin przemysłowych... - Problemem była przede wszystkim gorsza jakość zbóż, zwłaszcza pszenicy i żyta konsumpcyjnego - podkreśla Michał Wojtkowski, doradca rolny. Część ziarna nie nadawała się na mąkę i musiała być przerobiona na pasze. Eksperci byli zgodni, że tak ciężkich żniw jak w 2011 roku nie mieliśmy co najmniej od 40 lat, choć plony sięgnęły prawie 27 mln ton i były tylko o ponad 1,5 proc. niższe niż w 2010 roku. W poprzednich latach też zdarzało się, że deszcze utrudniały zbiory zbóż, ale miało to miejsce w niektórych regionach, zaś poprzedniego lata źle było w całym kraju.
Kłopoty mieli także producenci owoców. Przymrozki, a potem deszcze i tutaj zniszczyły sporą część plonów. Owoce wręcz gniły na krzakach, gdy nie udało się ich na czas zebrać. Zadowoleni byli za to sadownicy uprawiający jabłonie, bo akurat tym drzewom nie zaszkodziły zbytnio deszcze, co więcej, produkcja jabłek wzrosła. Jak by tego było mało, jesienią Polskę nawiedziła rzadko spotykana o tej porze roku susza, która wyhamowała wschody roślin. W wielu gminach deszcz nie padał nawet przez miesiąc, a niekiedy i dłużej.
Skażone warzywa
Ogromne problemy, wręcz katastrofa, spadły na właścicieli plantacji warzywnych, i to nie z powodu deszczu, bo ten akurat nie był dla nich tak uciążliwy jak dla rolników uprawiających zboża. Problemy pojawiły się najpierw w Niemczech, gdzie w maju wybuchła panika na wieść o tym, że niektóre warzywa są skażone groźną bakterią coli (EHEC). Ludzie przestali kupować najpierw ogórki, potem pomidory, paprykę i inne warzywa. Spadek popytu spowodował spadek cen także w innych unijnych państwach, w tym niestety i w Polsce. A na początku czerwca Rosja wprowadziła zakaz importu warzyw z UE, które po kilku tygodniach zniosła, ale w przypadku Polski embargo trwało aż do 20 lipca. Z danych ministerstwa rolnictwa wynikało, że nasi rolnicy tracili w związku z epidemią bakterii coli 10 mln zł dziennie i dlatego unijna pomoc finansowa pozwoliła pokryć tylko część tych strat.
Mimo tych problemów rok 2011 rolnicy powinny zaliczyć do udanych ze względu na ustabilizowanie się cen artykułów rolnych na rynku krajowym i giełdach międzynarodowych. Rosły notowania mleka, zboża, jak również wieprzowiny, w innych sektorach rynku sytuacja była podobna. Z drugiej strony rolnicy narzekali jednak na wzrost kosztów produkcji rolnej, na co składały się np. podwyżki cen paliw i nawozów sztucznych oraz środków ochrony roślin. Z kolei drogie zboże spowodowało podwyżkę cen pasz, a przez to nie poprawiła się opłacalność hodowli trzody chlewnej.
Ale jak podkreśla minister rolnictwa Marek Sawicki, możemy być zadowoleni z wyników handlu zagranicznego żywnością. - Rezultaty wymiany handlowej powinny być lepsze niż w 2010 roku, gdyż nadwyżka eksportu nad importem szacowana jest na prawie 3 mld euro.
WPR: Dyskusja o reformie
Z politycznych wydarzeń dotyczących rolnictwa najważniejsza była niewątpliwie debata w państwach unijnych na temat reformy Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku. Głównym problemem była kwestia finansowania WPR i ewentualne zmiany w systemie dopłat bezpośrednich. Polsce zależało na tym, aby dopłaty podstawowe były wypłacane rolnikom po równo we wszystkich państwach unijnych (dopłaty dodatkowe byłyby zróżnicowane ze względu np. na warunki klimatyczne i glebowe), ale ten postulat został na razie odrzucony. Ani negocjacje unijnych ministrów rolnictwa, ani debata w Parlamencie Europejskim nie rozstrzygnęły najważniejszych kwestii. - Nie ma dziś zadowolonych z przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji reformy Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku - oceniał minister Marek Sawicki, który uspokajał również, że ta sprawa będzie jeszcze przedmiotem długich negocjacji w 2012 roku i nic nie zostało przesądzone w kwestii reformy WPR. Niewątpliwie na niekorzyść polityki rolnej działa kryzys finansowy w UE, który powoduje, że część państw domaga się ograniczenia budżetu Unii na lata 2014-2020 i cięcia miałyby dotknąć także rolnictwa.
9092886
1