Nieustające deszcze, gigantyczna powódź i niskie temperatury wpłyną negatywnie przede wszystkim na rynek zbóż, owoców i warzyw. Dotknięte powodzią są m.in. browary należące do Grupy Żywiec, zakłady Maspeksu, Muszynianki, Danone i Sokpolu. Wielkość strat będzie można oszacować precyzyjnie dopiero za kilka tygodni.
Według wstępnych szacunków, powódź zniszczyła ok. 50 tys. gospodarstw i ok. 400 tys. hektarów. Zakłada się, że straty w samych gospodarstwach rolnych mogą wynosić nawet powyżej 1 mld zł. - Powódź bardzo mocno uderzy w rolników, którzy są producentami mleka. Trzeba pamiętać, że tereny zalewowe to przede wszystkim łąki, które są pastwiskami dla bydła. Zalanie pastwisk spowoduje znaczne straty w naturalnej paszy, przez co hodowcy będą musieli ją dokupować. Przy stosunkowo niskiej cenie mleka, dodatkowe wydatki na pasze bardzo mocno obciążą budżety rolników - mówi senator Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ RI "Solidarność".
Niektórym się udało
Każdy kataklizm źle wpływa na gospodarkę. Jednak wydaje się, że powódź nie powinna mieć większego wpływu na branżę mięsną. Co prawda woda zabiła kilkadziesiąt tysięcy zwierząt gospodarskich, nie ma jednak informacji o poważnych stratach w pogłowiu. Budżet państwa pokrył koszty utylizacji padłych krów, koni i świń. W skali kraju branża mięsna istotnie nie ucierpiała z powodu opadów. Również dlatego, że przetwórcy mięsa nauczyli się już, że trzeba się ubezpieczać.
- Powódź nie objęła rejonów, w których zaopatrujemy się w surowce - mówi Krzysztof Półgrabia, prezes Pamapolu, który nie martwi się o podwyżki cen podstawowych surowców, bo ma podpisane umowy kontraktacyjne z rolnikami. Jego zdaniem, ceny groszku, kukurydzy czy fasoli na pewno pozostaną bez zmian.
- Na razie nie mam obaw cenowych, jeśli chodzi o pozostałe produkty, ale nie mamy pewności czy plan dostaw będzie zrealizowany, bo lipcowe zbiory będą uzależnione od pogody w najbliższych tygodniach - zaznacza Półgrabia.
Powódź w branży wody
Wojciech Rutkowski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej "Przemysł Rozlewniczy", ocenia, że powódź dotknie także producentów wody. - Na pewno zwiększy się znaczenie wód w dużych opakowaniach, 5 l - uważa.
Kataklizm dotknął producenta jednej z najbardziej popularnych w Polsce wód mineralnych, Spółdzielnię Pracy Muszynianka.
- Zalana została część zakładu nr 2, w zakładzie nr 1 ucierpiała głównie infrastruktura zewnętrzna - mówi Maria Janas, prezes zarządu Muszynianki. Trudniejsza sytuacja jest w zakładzie nr 2. - Tutaj zalana została również część magazynowa.
Trwa obecnie inwentaryzacja - wyjaśnia prezes Janas. W tym zakładzie produkcja powinna ruszyć jeszcze w czerwcu.
Firma nie obawia się o stan źródeł. - Są one zabezpieczone. Znajdują się na głębokości 100-150 m więc nie ma niebezpieczeństwa zanieczyszczenia ich - podkreśla prezes Muszynianki.
8166325
1