Która wieś lepiej poradziła sobie w realiach gospodarki rynkowej: nowoczesna, przodująca w PRL czy niedoinwestowana i zaniedbana przez władze? Okazuje się, że ta druga. Choć jej mieszkańcy uważają, że jest inaczej.
Pod tym kątem nie badano jeszcze polskiej wsi. Socjologowie i etnografowie z
Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk postanowili przyjrzeć
się kondycji dwóch wsi, które przed 1989 rokiem znajdowały się na przeciwnych
biegunach rozwoju: zmodernizowanej, stawianej w PRL za wzór całemu rolnictwu, i
tradycyjnej, słabo odnajdującej się w ówczesnym systemie. Pod lupę wzięli jednak
nie wskaźniki ekonomiczne, takie jak dochód z gospodarstwa, wydajność z hektara
czy wyposażenie w maszyny rolnicze. Interesowały ich relacje międzyludzkie,
aktywność społeczna (niekoniecznie sformalizowana), sposoby radzenia sobie w
trudnych momentach.
Taki zestaw cech nazywamy kapitałem
społeczno-kulturowym. Naszym zdaniem może on w większym stopniu niż sytuacja
ekonomiczna decydować o tym, czy rolnicy z danej wsi potrafią wziąć sprawy w
swoje ręce i rozwiązywać problemy. Postanowiliśmy to sprawdzić. Uznaliśmy, że
najlepsze będzie przyjęcie perspektywy średniej - pomiędzy ogniskową mikroskopu,
czyli pojedynczych gospodarzy, a lunety, czyli całego rolnictwa – mówi prof.
Maria Wieruszewska, socjolog wsi z IRWiR PAN kierująca badaniami.
Do badania przeprowadzonego w 2001 roku wybrano wsie, o których w przeszłości
naukowcy sporo już wiedzieli – trzynaście lat wcześniej zostały opisane przez
zespół, którym również kierowała prof. Wieruszewska. Wtedy badano, jak żyją
rolnicy z 15 wsi rozrzuconych po całej Polsce. Teraz z tej piętnastki wybrano
dwie najbardziej skontrastowane – najlepiej radzącą sobie wieś S. z Wielkopolski
(gmina Pępowo) oraz najsłabiej – wieś Ch. z Podlasia (gmina Suchowola). Nazw obu
miejscowości naukowcy zdecydowali się nie ujawniać, bo – jak twierdzą – mogłoby
to zaszkodzić ich mieszkańcom, którzy w badaniach mówili o sprawach osobistych i
poufnych.
W 1988 roku wieś S. była bogata, a jej mieszkańcy uchodzili za
bardzo zapobiegliwych. Większość rolników należała do partii i organizacji
rolniczych, łatwiej niż mniej zaradni mieszkańcy okolicznych wsi dostawali
kredyty i przydziały maszyn. Obok był PGR, z którym właściciele prywatnych
gospodarstw chętnie współpracowali. Jednym słowem, zmechanizowana i nowoczesna
wieś S przerastała pod względem rozwoju cywilizacyjnego inne wsie w gminie, choć
te również świetnie wypadały na tle kraju.
A podlaska wieś Ch.? Ta pod
koniec lat 80. nie cieszyła się względami władzy. Rolnicy nie należeli do
partii, a jedyną działającą organizacja była Ochotnicza Straż Pożarna.
Sporadycznie trafiały tu przydziały maszyn czy kredyty, wieś nie była
stelefonizowana, skanalizowana, stan dróg pozostawiał wiele do życzenia. Rolnicy
polegali głównie na własnej ciężkiej pracy oraz pomocy sąsiedzkiej.
Ekipa pod kierownictwem prof. Wieruszewskiej objęła badaniami
ankietowymi po 80 gospodarstw z obu wsi. Naukowcy przeprowadzili też kilkanaście
wywiadów pogłębionych z osobami ważnymi dla społeczności: wójtem, sołtysem,
księdzem, lokalnym przedsiębiorcą, kierownikiem gminnego ośrodka pomocy
społecznej. Interesowało nas, czy wyuczone w poprzednim systemie sposoby
radzenia będą atutem czy kulą u nogi w nowych warunkach – mówi badaczka.
Pierwsze wnioski nie były zaskakujące – w obu wsiach nastroje społeczne
pogorszyły się. I tu, i tu rolnicy zgodnie twierdzili, że dziś żyje im się
trudniej i biedniej niż przed 1989 rokiem. Odpowiedziało tak 71 proc.
mieszkańców wsi wielkopolskiej i 78 proc. wsi podlaskiej.
W tej
pierwszej standard życia wciąż jest wyższy niż w tej drugiej – prawie wszyscy
mają samochody, duże domy wybudowane jeszcze przed 1989 rokiem, w niemal we
wszystkich gospodarstwach jest pralka automatyczna i telefon, w ponad połowie –
magnetowid oraz antena satelitarna, a w 13 proc. – zmywarka do naczyń. Natomiast
w Ch. samochody ma tylko połowa gospodarzy, budynki są mniej okazałe. Jednak
dystans do S. wciąż się zmniejsza. Podlaska wieś została skanalizowana,
stelefonizowana, wybudowano drogę. W ostatnich latach powstało kilka nowych
domów, nowoczesnych obór i kurników, w prawie 80 proc. domów jest pralka
automatyczna, telefon, magnetowid i antena satelitarna.
Już pierwsze
spojrzenie na wsie, które znałam z badań w 1988 roku, zdawało się potwierdzać
moje przypuszczenia. W Wielkopolsce zamiast kwitnącej wsi zobaczyłam tylko ślady
dawnej świetności - pusty plac zabaw, zamkniętą kawiarnię, podupadające
gospodarstwa. Czuło się marazm. Podlaska wieś wypadała zdecydowanie lepiej.
Widać było, że jej mieszkańcy coś robią – opowiada prof.
Wieruszewska.
Jednym z ważniejszych elementów w badaniach była aktywność
społeczna. Jeśli chodzi o uczestnictwo w formalnych organizacjach, przoduje
wielkopolska wieś, gdzie organizowanie się ma długie tradycje. Istnieje tu kółko
rolnicze, koło gospodyń wiejskich, ochotnicza straż pożarna, organizacja
religijna. We wsi podlaskiej działa tylko ochotnicza straż pożarna i kółka
różańcowe. Jednak formalne zorganizowanie nie przekłada się na konkretną
działalność. Gdy zapadła decyzja o likwidacji szkoły w wielkopolskiej wsi, jedna
z nauczycielek próbowała namówić ludzi do walki o jej utrzymanie. Chętnych nie
znalazła. Podobnie było w innych sytuacjach.
W podlaskiej wsi
powszechne jest działanie niesformalizowane, spontaniczne. Odbywa się wiele
zebrań, na które przychodzi większość mieszkańców. Rolnicy sami wystąpili z
inicjatywą telefonizacji pod koniec lat 90., pracowali przy zakładaniu
kanalizacji i budowie drogi. Tam aktywność sięga głębiej. Widać ją na co
dzień – twierdzi prof. Wieruszewska.
Czy mieszkańcy podlaskiej wsi
doceniają swoją aktywność? W ogóle jej nie zauważają. Przeprowadzona wśród nich
ankieta wykazała, że częściej niż mieszkańcy wsi wielkopolskiej postrzegają
siebie jako osoby bezradne. Badacze zamierzają dokładniej zbadać i wyjaśnić ten
fenomen. Na razie tłumaczą to doświadczeniami z przeszłości. Rolnicy z
podlaskiej wsi czuli się zmarginalizowani, często bezsilni, ich wysiłki
napotykały wciąż przeszkody ze strony władz. A trudy transformacji jeszcze te
negatywne odczucia wzmocniły, co przesłoniło rzeczywisty własny obraz 0
zauważa prof. Wieruszewska.
Badania były realizowane w ramach projektu
KBN. Ich wyniki zostały opublikowane w książce "Samoorganizacja w
społecznościach wiejskich – przejawy – struktury –
zróżnicowania"