Polskie specjały kulinarne mają coraz mocniejszą markę. Stało się to – paradoksalnie – za przyczyną Unii Europejskiej, która z jednej strony unifikuje procedury, receptury i smaki. Ale z drugiej – daje szansę oryginalności, a nawet ją chroni.
Rozpoczął się właśnie drugi etap kampanii „Oryginalność pod Ochroną”. Pierwszy, niedawno zakończony, skierowany był do producentów regionalnej i tradycyjnej żywności. Miał on im dostarczyć informacji na temat możliwości ochrony i wyróżniania nazw wyrobów kulinarnych na terenie całej Unii.
Celem drugiego etapu jest dotarcie z informacją na temat unijnego systemu ochrony produktów do różnych grup odbiorców: hurtowników, kupców detalicznych, restauratorów a także konsumentów.
Unijny system ochrony gwarantuje niezmienną i wysoką jakość objętych nim wyjątkowych specjałów. Konsument może je rozpoznać po specjalnych, ogólnounijnych symbolach umieszczanych na opakowaniach. Potwierdzają one regionalny i tradycyjny charakter produktów.
Unijny system rejestracji nazw produktów regionalnych i tradycyjnych to jedna z możliwości promocji i ochrony rodzimych produktów. Przyczynia się on też do zachowania dziedzictwa kulturowego i rozwoju poszczególnych regionów. A to jest to już bardzo widoczne na polskiej wsi.
Narodowa lista produktów tradycyjnych zawiera już kilkadziesiąt pozycji. A na rejestrację w Unii czeka siedem naszych produktów. Kilka kolejnych przechodzi obecnie weryfikację na poziomie krajowym. Cała procedura jest długotrwała i trochę kosztuje, ale producenci i samorządy zaczynają w tym widzieć ogromną szansę.
Ale indywidualnie producenci niczego nie osiągną. Często jeszcze trzeba przełamywać ich opór przed łączeniem się w grupy. A tylko wtedy starania o rejestrację i promocja mogą przynieść oczekiwane efekty. Jednak do tej ostatniej, poza producentami, muszą się włączyć całe miejscowe społeczności.