W 2300 roku na Ziemi będzie dziewięć miliardów ludzi, Japończycy będą dożywać 108 lat, nastąpi eksplozja liczby ludności w Afryce, a Europejczycy staną się gatunkiem, który będzie zanikać - zapowiedziała ONZ.
W swojej pierwszej prognozie obejmującej okres trzech nadchodzących stuleci ONZ wyliczyła, że liczba ludności na świecie wzrośnie z obecnych 6,3 mld do 9 mld, zakładając, że utrzyma się tendencja małych rodzin.
Jeśli jednak poziom płodności w krajach rozwijających się pozostanie na obecnym poziome, to liczba ludzi zamieszkujących Ziemię wzrośnie w 2150 roku do 244 miliardów, a w 2300 do 134 bilionów, wynika z raportu "Ludność świata w 2300 roku".
Nawet małe zmiany mogą powodować ogromne konsekwencje, powiedział dyrektor wydziału ludności w ONZ Joseph Chamie. Szacunkowe 9 mld ludzi w 2300 roku oparto na założeniu, że w rodzinie będzie dwoje dzieci. Wystarczy, że na rodzinę przypadnie statystycznie jedna czwarta dziecka więcej i liczba ludności wzrasta do 36,4 mld w roku 2300.
Raport ostrzega, że w Europie, Japonii, Australii i Kanadzie rodziny są za małe. Jeśli utrzyma się obecna tendencja, że na jedną rodzinę przypada 1,4 dziecka i nie wzrasta imigracja, to za 100 lat z każdego 1000 Europejczyków obecnie będzie tylko 232 ludzi.
Jeśli Rosja, Włochy i Hiszpania nie zwiększą liczby dzieci, to do roku 2300 liczba ludności tych państw wyniesie jeden proc. obecnej liczebności. W Niemczech zaś będzie tyle ludzi ile obecnie żyje w Berlinie.
W Afryce liczba ludności podwoi się, do 2,3 mld., przy założeniu, że rozpowszechnione będzie leczenie AIDS.
Szacuje się, że do roku 2300 zmniejszy się zaludnienie Azji. Z 61 proc. populacji świata, do 55 proc.
Prognoza na trzy stulecia jest najodleglejszą jaką kiedykolwiek opracowała ONZ.