Ministrowie ochrony środowiska państw UE porozumieli się w poniedziałek w Brukseli w sprawie zbiórki i recyklingu baterii i akumulatorów przenośnych. Chcą, by po czterech latach od czasu wejścia w życie nowej dyrektywy w każdym kraju Unii 25 proc. zużytych baterii i akumulatorów podlegało zbiórce i recyklingowi.
Przewiduje się, że dyrektywa wejdzie w życie
najwcześniej z końcem 2007 roku, po wcześniejszej aprobacie Parlamentu
Europejskiego.
W Polsce proces zbiórki i recyklingu jest opóźniony. Nie
uzyskujemy takich poziomów, jakie chcemy – powiedział w
poniedziałek w Brukseli podczas konferencji prasowej wiceminister Krzysztof
Szamałek.
Jego zdaniem, porozumienie jest pozytywne dla Polski.
Ministrowie złagodzili bowiem propozycję Komisji
Europejskiej, która chciała, by wskaźnik zbiórki i recyklingu baterii i
akumulatorów przenośnych (a więc takich, jakich używa się w gospodarstwach
domowych) wynosił po czterech latach 40 proc.
Chodzi o to, byśmy nie zabili polskiego przemysłu,
narzucając mu w bardzo krótkim czasie zbyt duże nakłady finansowe –
tłumaczył Szamałek opór Polski wobec
zaostrzonych norm. Odpowiedzialność za zbiórkę i utylizację baterii przede
wszystkim poniosą ich producenci.
Ministrowie zgodzili się, że kraje członkowskie powinny
osiągnąć wskaźnik 45 proc. zbiórki baterii dopiero po ośmiu latach od wejścia w
życie nowej dyrektywy. Ponadto, wyłączyli z dyrektywy baterie kadmowe, używane
do urządzeń bezprzewodowych.
Szamałek nie chciał zdradzić, jak bardzo Polska jest
opóźniona w stosunku do innych krajów, jeżeli chodzi o utylizację poszczególnych
typów baterii. Ogólnie zdradził, że zbiórce podlega nie więcej niż 5 proc.
baterii. Dla porównania w Belgii zbiera się 75 proc. baterii.
Zdaniem
Szamałka, aby osiągnąć lepsze rezultaty w utylizacji baterii w Polsce potrzebna
jest przede wszystkim kampania medialna, mająca na celu zmianę nawyków ludzi.
Dyrektywa przewiduje, że każdy kraj będzie monitorowany z postępów w zbiórce
baterii. Kraj, który w wyznaczonym okresie nie osiągnie odpowiedniego poziomu
zbiórki, będzie narażony na skargę Komisji Europejskiej do Trybunału
Sprawiedliwości, co może pociągnąć za sobą wysoką karę finansową.
W poniedziałek ministrowie ds. ochrony środowiska dyskutowali też na temat dopuszczenia na rynek unijny modyfikowanych genetycznie nasion rzepaku. Polska jest temu przeciwna. Jesteśmy przeciwni krzyżowaniu odmian mutowanych i naturalnych, by zagwarantować bezpieczeństwo żywności - powiedział Szamałek.