Rynek ryb jest jednym z niewielu gdzie nie ma problemu z nadpodażą towaru. Mimo to nasi rybacy dostają za złowione ryby znacznie mniej niż w innych krajach europejskich. Np. turbot kosztuje w Polsce około 12 zł za kilogram, w Unii nawet kilka razy więcej.
Rybacy mają nadzieję, że już niedługo to się zmieni. Jeszcze przed integracją zapowiadają, że powstanie organizacja producentów. To ona będzie ustalała ceny minimalne ryb, poniżej których nie będzie można ich sprzedawać.
Od jesieni sprzedaż ma ułatwić także powstająca aukcja ryb. Na rynkach hurtowych w całym kraju ruszą giełdy zegarowe. Dla restauracji to szansa zdobycia najświeższego towaru, który w ciągu 12 godzin od złowienia znajdzie się na stole. Ale z podwyżkami cen ryb trzeba uważać mówią przetwórcy, bo rośnie konkurencja państw azjatyckich. Na rynek unijny eksportują one przed wszystkim białe ryby: dorsze i morszczuki.
Kończy się sezon na szproty, mało jest dorszy. Śledzie są teraz łowione na wybrzeżu zachodnim i w zalewie wiślanym. Ale i tam sezon skończy się za kilka tygodni.
Na rynku unijnym bardziej cenione są dzikie łososie bałtyckie niż norweskie. U nas często odwrotnie, bo klienci wciąż chętniej kupują ryby hodowlane ze względu na ich intensywny kolor.