Żądania koncernów paliwowych zostały spełnione. Rząd dopuścił do obrotu paliwa z wyższą zawartością „zielonych dodatków”. A to oznacza, że groźby miliardowych kar za nie wywiązywanie się z obowiązku sprzedaży odpowiedniej ilości biopaliw znacznie zmalały.
Polskie przepisy wraz z unijnymi dyrektywami nakładają na koncerny paliwowe rosnący z roku na rok obowiązek mieszania paliw z biokomponentami. W tym roku jest to już 5,75%. Do tej pory przedsiębiorcom udawało się realizować tzw. Narodowy Cel Wskaźnikowy sprzedając paliwo B-100 czyli samoistne biopaliwo. Ale jego sprzedaż osiągnęła już swoje granice.
Krzysztof Romaniuk - Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego: trzeba będzie do realizacji tegorocznego NCW sprzedać około 320 tysięcy metrów sześciennych B-100, który jest jak wiadomo paliwem ciężko zbywalnym, mało tego paliwem okresowym.
Dlatego od początku roku producenci paliw ostrzegali, że tym razem nie uda im się zrealizować Narodowego Celu Wskaźnikowego. No chyba, że rząd zmieniłby przepisy. Postulowano, aby dopuścić na rynek nowe paliwa, czyli B-7 i E-10. I tak się stało.
Producenci biopaliw cieszą się, ale producenci bio-komponentów już nie koniecznie. Ich zdaniem wcale nie doprowadzi to do większego zapotrzebowania na ich produkty.
Tomasz Pańczyszyn Krajowa Izba Biopaliw: praktyka pokazuje, że tak naprawdę zwiększymy tylko import, bo wyraźnie widać, że koncerny naftowe realizują politykę polegającą na importowaniu biokomponentów.
Stąd żądania, aby jak najszybciej znowelizować ustawę o biopaliwach tak, aby promowała ona polskich dostawców biokomponentów. Dyskusja na temat zmian w prawie ma ruszyć najpóźniej w grudniu.