Rynek żywności ekologicznej w Polsce wyceniany jest na razie na 200 mln zł. Zdaniem ekspertów w ciągu dziesięciu lat jego wartość może wzrosnąć dziesięciokrotnie.
- Żywność ekologiczną produkujemy od około 20 lat. Popyt na nią rośnie stopniowo, ale w tym roku wzrost zainteresowania jest jeszcze większy niż dotychczas. Szczególnie popularne stały się produkty z pszenicy orkisz - mówi "Rz" Mieczysław Babalski, który prowadzi gospodarstwo ekologiczne w Pokrzydowie w woj. kujawsko-pomorskim.
Polsko-niemiecka firma doradcza SixtyTwo International Consultants, która opracowała pierwszy w Polsce raport na temat rynku ekożywności, ocenia jego wartość na 200 mln zł.
Na razie, bo przewiduje, że przez najbliższe 10 lat nasze zakupy ekologicznych produktów sięgną 2 mld zł. Raport zwraca uwagę, że panująca na świecie od kilku lat moda na ekożywność u nas dopiero się zaczyna. Polacy wciąż jeszcze wiedzą niewiele na temat żywności ekologicznej.
Z ankiety przeprowadzonej przez SixtyTwo International Consultants wynika, że ok. połowa osób, które deklarują zakupy produktów eko, nie potrafi wyjaśnić, czym one się różnią od innych wyrobów. Często też mylą je z tzw. zdrową żywnością, np. z niską zawartością cholesterolu lub cukru.
Tylko 15 proc. amatorów produktów ekologicznych dobrze zna ich zalety, w tym naturalne surowce i brak środków chemicznych. Zakupy robią zwykle w sklepach, które mają wymagane certyfikaty. Wprawdzie takich sklepów przybywa, ale często ich oferta nie jest zbyt bogata.
- Nadal nie ma dużego wyboru produktów ekologicznych. Brakuje także miejsc, w których można by zaopatrzyć się we wszystkie niezbędne artykuły - ocenia dr Sylwia Żakowska-Biemans ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Do kupowania naturalnych specjałów zniechęcają także ceny. Produkty ekologiczne są o 20 - 30 proc. droższe od konwencjonalnych. - Ceny moich nalewek są wyższe, ponieważ muszę importować surowce. W Polsce nie ma ekologicznych pomarańczy czy cytryn. Brakuje także miodu i cukru z certyfikatem - wyjaśnia Karol Majewski, współwłaściciel spółki Nalewki Staropolskie z Łomianek.
To się może zmienić, bo polscy rolnicy coraz bardziej interesują się ekologiczną produkcją, czemu sprzyjają dopłaty unijne. Na koniec 2005 r. w Polsce było 7178 ekologicznych gospodarstw. Ich właściciele uprawiali łącznie 167,74 tys. hektarów pól. W pierwszym półroczu do jednostek certyfikujących zgłosiło się ponad tysiąc kolejnych rolników, którzy chcą się przestawić na ekożywność.
Znacznie wolniej przybywa przetwórni ekologicznych. Na koniec 2005 r. było ich w kraju 99, a od stycznia do czerwca tego roku do jednostek certyfikujących zgłosiło się 40 kolejnych. Jednocześnie żywność ekologiczną i konwencjonalną chce wytwarzać 33 z nich. Pozostałe chcą produkować wyłącznie z surowców ekologicznych. Do zakładania przetwórni ekologicznych zniechęca m.in. brak surowców z certyfikatami. - Do tej pory działalność zawiesiło 11 firm, które kontrolujemy - mówi Jerzy Szymona, dyrektor jednostki certyfikującej Ekogwarancja PTRE. Zdarza się, że ekologiczne ziarno lub mięso można kupić tylko w innym województwie i nie opłaca się go sprowadzać. W tym roku przetwórnie mają dodatkowe kłopoty ze zdobyciem surowców z powodu suszy. Tymczasem na świecie produkcja żywności ekologicznej to od wielu lat dochodowy biznes. Najwięcej produktów tego typu robi się i sprzedaje w Stanach Zjednoczonych. Wartość tamtejszego rynku przekroczyła w 2005 r. 13 mld dolarów i była o prawie 10 mld dolarów wyższa niż dziewięć lat temu. W Europie potentatami ekologicznego jedzenia są Niemcy.
.png)
Zaloguj przez Facebook
