Po ponad dwóch miesiącach rekordowych upałów susza we Włoszech coraz bardziej daje się we znaki. W niektórych rejonach zaczyna brakować wody w wodociągach i dlatego jest ona racjonowana.
Rezultaty tegorocznej suszy to dziesiątki pożarów wybuchających każdego dnia w całym kraju, wielomilionowe straty w rolnictwie i wzrost cen żywności, a także coraz większe kłopoty z wodą. Brakuje jej między innymi w Bolzano na północy, gdzie miejscowy zbiornik jest już prawie pusty, we Frosinone w środkowych Włoszech, na wyspie Capri oraz w wielu miejscowościach w Abruzji i Toskanii.
Sytuacja jest tak poważna, że nawet w zatłoczonych nadmorskich kurortach, między innymi na Sardynii, konieczne jest racjonowanie wody i ograniczanie jej zużycia. Władze poszczególnych miejscowości wprowadziły zakaz podlewania ogródków.
Winny jest fatalny stan systemu hydrologicznego w kraju, który jest nieszczelny - uważa Włoska Konfederacja Rolników. Według jej szacunków z każdych trzech litrów wody traci się średnio jeden. "To marnotrawstwo, na jakie Włochy nie mogą sobie pozwolić" - podkreśliła rolnicza organizacja w wydanej nocie.
Z kolei związek rolników indywidualnych Coldiretti ostrzegł, że kolejny, obecny front afrykańskich upałów o nazwie Lucyfer po niemal całym bezdeszczowym lecie poważnie zagroził truflom i innym grzybom oraz kasztanom jadalnym. W tym roku będzie ich znacznie mniej. Oblicza się, że o jedną piątą niższe będą też zbiory pomidorów, podstawowego składnika włoskiej kuchni.