Gospodarstwa rybackie na Mazurach rozpoczęły sezon połowów stynki spod lodu. Te niewielkie ryby o wyglądzie zbliżonym do szprotki - uważane za regionalny przysmak dla koneserów - wyróżnia mocny zapach świeżego ogórka.
Pierwsze tegoroczne połowy stynek przeprowadzili na jeziorze Bełdany rybacy z Mikołajek. Po koniec tygodnia na jeziorze Dargin planuje je poławiać gospodarstwo rybackie z Giżycka. Sieciowe odłowy tego gatunku możliwe są jedynie zimą, gdy ryby łączą się w duże ławice. Mazurscy rybacy muszą czekać aż jeziora będą skute na tyle grubą taflą lodu, aby bezpiecznie wjechać ciągnikami, które przewożą maszyny do wyciągania sieci.
Stynki przypominają wyglądem szprotki. Mają charakterystyczny zapach świeżego ogórka i niezwykłe walory smakowe. Jako regionalna potrawa są znane jedynie na Suwalszczyźnie i w części Mazur. Podawane są zwykle smażone, jako czipsy rybne albo w zalewie octowej. Jednak wielu turystów odwiedzających oba regiony nigdy stynek nie jadło. Świeże są dostępne w restauracjach i smażalniach tylko zimą. Dlatego nie są tak popularne jak sieja czy sielawa.
Zdaniem prof. Arkadiusza Wołosa, autora strategii rybackiej dla woj. warmińsko-mazurskiego, są niewielkie szanse, żeby to zmienić. Jak wyjaśnił, wynika to z niewielkiej wielkości połowów. Na Mazurach poławia się rocznie zaledwie kilkanaście ton tych ryb, przy połowach pozostałych gatunków rzędu tysiąca ton.
Według dyrektora Gospodarstwa Rybackiego w Giżycku Waldemara Thomasa, stynkami nie jest zainteresowany przemysł przetwórczy. Są zbyt delikatne, żeby przetwarzać je maszynowo, trzeba robić to ręcznie. Pracochłonne są też same połowy - rybacy muszą dojeżdżać na łowisko z bazy w Pięknej Górze nawet 15 km po lodzie. Przy odwilży lub obfitym śniegu jest to niemożliwe.
Jednak - jego zdaniem - stynka zasługuje, by promować ją jako kulinarną atrakcję przyciągającą turystów. Jak wyjaśnił, ryby tego gatunku odławiane na Mazurach są delikatniejsze i smaczniejsze od stynki morskiej. "Jak ktoś raz spróbuje, to będzie jej szukał nie tylko u nas, ale w całej Europie" - stwierdził dyrektor.
Paweł Petrusewicz z Gospodarstwa Rybackiego "Mikołajki" ocenił w rozmowie z PAP, że stynki mają coraz więcej zagorzałych zwolenników. Przed rokiem stało się o tych rybach głośno, dzięki telewizyjnym programom kulinarnym. "Od kilku dni urywają się telefony od indywidualnych odbiorców, którzy pytają, kiedy wreszcie będziemy mieli w sprzedaży świeżą stynkę" - powiedział.
Petrusewicz przypomniał też, że stynka jest nie tylko rarytasem dla koneserów. Ma również duże znaczenie gospodarcze jako baza pokarmowa dla słodkowodnych ryb drapieżnych, głównie sandaczy i okoni.
8830291
1