Na czekoladzie i cukierkach najlepiej zarabia się przed Wigilią

Producenci słodyczy mają powody do radości. Sprzedaż wyrobów czekoladowych przed Bożym Narodzeniem jest tak duża, że zrekompensuje dołek z tegorocznego upalnego lata

- W tym roku wydatki na słodycze będą o 3 - 5 proc. wyższe niż przed rokiem - szacuje Marek Przeździak, sekretarz generalny Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych Polbisco. Wszystko rozstrzygnie się w najbliższych dniach, kiedy firmy podsumują sprzedaż przedświąteczną.

Cukierek pod choinkę
Już teraz jednak większość z nich ma powody do radości. - Ostatni kwartał będzie dla nas udany - mówi Marek Moczulski, prezes giełdowej firmy Mieszko. Pod koniec roku przede wszystkim producenci wyrobów czekoladowych uzyskują 30 - 40 procent swoich rocznych przychodów.

Nic dziwnego, że część przygotowuje ofertę świąteczną już jesienią. I pracuje pełną parą do Wigilii. - Zależy nam, aby towar był świeży, dlatego nie produkujemy go z wyprzedzeniem - wyjaśnia Czesław Grecyn, wiceprezes Przedsiębiorstwa Wyrobów Cukierniczych Odra. Aby nadążyć z realizacją zamówień, firma pracuje na trzy zmiany. - A i tak nie jesteśmy w stanie zrealizowaćwszystkich, w tym okresie wykorzystujemy moce produkcyjne w 100 procentach - przyznaje Grecyn.

W ostatnich dniach najwięcej jednak dzieje się w sklepach. - Przed świętami sprzedaż słodyczy wzrasta o 15 procent - mówią przedstawiciele Tesco. Jest więc o co walczyć. Aby wygrać rywalizację o klienta, producenci prześcigają się w pomysłach na promocję, m.in. sprzedają produkty w świątecznych opakowaniach. Najwięksi decydują się na reklamę. - Grudniowa kampania ma wzmocnić znajomości marki Mieszko w okresie zwiększonych przedświątecznych zakupów - wyjaśnia Marek Moczulski.

Pierniki do Chin
Tymczasem nasz apetyt na słodycze rośnie nie tylko przed świętami. Od lipca 2005 roku do czerwca 2006 wydaliśmy na nie ponad 4,6 mld złotych, o 5,4 proc. więcej niż rok wcześniej - wynika z danych AC Nielsen. Za tę kwotę kupiliśmy ok. 202,7 mln kilogramów produktów. W ostatnim czasie najbardziej rośnie sprzedaż sezamków oraz pralin, czyli cukierków czekoladowych, bombonierek i ptasiego mleczka. Daleko nam jednak do nasycenia rynku - statystyczny Polakzjada rocznie 5,7 kg czekolady, a na przykład w Wielkiej Brytanii jej spożycie na osobę jest prawie dwukrotnie większe.

Przedsiębiorstwa z branży cukierniczej sprzedają więcej nie tylko w kraju. Po trzech kwartałach wyeksportowały 109,2 tys. ton słodyczy za ponad 313,7 mln euro. To odpowiednio o 14,4 i 26,6 proc. więcej niż w takim samym okresie 2005 roku.

- W bieżącym roku nasz eksport wzrośnie o 80 procent - szacuje Marek Kretek, członek zarządu Lambertz Polonia, firmy należącej do niemieckiej Grupy Lambertz, eksportującej pierniki i ciastka produkowane w fabrykach w Katowicach i Rudzie Śląskiej do 14 krajów europejskich. Od niedawna także do Chin, Tajwanu i Hongkongu.

Popyt na tanie słodycze
Wartość polskiego rynku słodyczy nie rośnie tak szybko jak jego wielkość, ponieważ w nadal największą popularnością cieszą się u nas tanie produkty oferowane pod marką sieci handlowych. Ich sprzedaż rośnie najszybciej, a udziały rynkowe przekraczają 15 procent.

Zdaniem Marka Moczulskiego, prezesa Mieszka, to tylko jeden ztrendów na polskim rynku słodyczy. Stopniowo rośnie także popularność produktów markowych. Według Macieja Dąbrowieckiego, prezesa spółki Storck, udziały tych wyrobów będą coraz większe: - Jakość i marka będą odgrywać ważniejszą rolę niż niska cena, ponieważ rośnie zamożność Polaków.

O naszym przywiązaniu do marek przekonała się w tym roku włocławska firma Bomilla. Pod koniec 2005 roku przejęła zakłady cukiernicze w Gdańsku od skandynawskiej Cloetty Fazer i ponownie wprowadziła na polski rynek cenione przed laty słodycze Bałtyk. - Nasze obroty są o 75 procent wyższe niż przed rokiem, głównie dzięki tej marce - przyznaje Kazimierz Bronikowski, prezes Bomilli.