Byłam niedawno u znajomych i moją uwagę zwróciła, pokaźnych rozmiarów kolekcja masek. Zainteresowałam się nią bardzo, gdyż były to przeróżne okazy, bardzo ciekawe i oryginalne. Pomyślałam początkowo - cóż zbiór, jak zbiór, ludzie mają różne hobby. Przyglądałam się im dalej i zaczęłam się zastanawiać nad istotą maski. Spytałam moich przyjaciół, co dla nich oznaczają, znaczą te maski? Czy to tylko przedmioty, które im się podobają i dlatego zaczęli je zbierać, czy też jakieś symbole? Dla nich były to tylko rzeczy, które im się podobały, mnie jednak, jak powiedziałam dało to do myślenia.
Maska kojarzy mi się głównie z powiedzeniem "nosić, przywdziewać maskę, kryć się pod maską" co oznacza skrywanie swych prawdziwych, rzeczywistych uczuć, udawanie, granie. Z wyrazem maska utarło się wiele związków frazeologicznych, co świadczy o też między innymi o tym, jak jest ono popularne i często używane.
Czy to, że moi znajomi kolekcjonują maski coś oznacza, a może jest w tym coś niepokojącego? Czy oglądając taki zbiorek, można wyciągnąć wnioski na temat innego człowieka, ocenić go, rozgryźć? Podobno po przedmiotach, którymi otacza się dany człowiek, kolorach jakie lubi, można wywnioskować jaki jest, powiedzieć coś na temat jego charakteru. Tak więc może czasem warto zastanowić się nad samym sobą lub osobami z naszego najbliższego otoczenia, właśnie od tej strony.
Wychodząc od przedmiotów, którymi otaczali się, bliscy mi bądź co bądź ludzie, doszłam do refleksji, iż większość z nas przywdziewa takie właśnie maski, zamiast zachowywać naturalnie i być sobą. Można rzec, że wszyscy gramy, jesteśmy aktorami w teatrze życia. Jeśli gramy sami - to w miarę dla nas dobrze, gdy jednak ktoś pociąga za sznurki, a my służymy za jego marionetki - to gorzej. W normalnym według mnie świecie nie powinno być ani aktorów, ani marionetek. Osobiście wystrzegam się wszelkiej sztuczności i jestem wielce daleka od niej. Gdybym jednak musiała wolałabym być już tym aktorem, niż poruszaną przez kogoś marionetką. Nie da się chyba jednak uniknąć tej sztuczności, choć bardzo byśmy się starali. Jest wiele sytuacji, w których wręcz zmuszeni jesteśmy do tego, by grać. Unikamy przez to przykrości, niepowodzeń często mniejszych czy większych, kary, nieprzyjemności. Mówienie koleżance, której widoku wręcz nie możemy znieść: "Jakże się się cieszę, że Cię znowu widzę", to czysta gra pozorów, przywdziewanie maski. W wielu sytuacjach jest to wręcz konieczne, czasem bowiem lepiej lub łatwiej coś udać, niż zrzucić maskę, pokazać swe prawdziwe oblicze. Tym bardziej, że właściwie postępują tak wszyscy i jeden Don Kichot bez maski, we współczesnym świecie, rzeczywiście walczyłby z wiatrakami. Zastanawiam się czemu nie potrafimy zdobyć się na szczerość, być krytyczni tam, gdzie wymaga tego dana sytuacja i chwalić, gdy nadarzy się dobra i godna tego sytuacja. Bierze się to chyba w dużej mierze z tego, że sami nie znosimy słów krytyki. Chcemy być chwaleni, a gdy słyszymy gorzkie dla nas słowa, wystawiamy szpony i drapiemy delikwenta, który śmiał taką opinię wyrazić. Ten delikwent więc kolejnym razem nie będzie już taki szczery, przyozdobi się maską i powie tylko miłe słowa. Zacznie grać, uszczęśliwi nieprawdą daną osobę i zamknie się to "kółko graniaste".
Podobnie ma się sprawa, jeśli chodzi o marionetki. One jednak też nie bardzo mają wyjście z sytuacji. Ich przypadek to już totalny pat. Aby przetrwać muszą grać. Raczej nie mogą mieć własnego zdania, a tym bardziej łakomić się na krytykę, czy podważać autorytet osoby ciągnącej za sznurki. Muszą się poddać w innym wypadku, może to ich drogo kosztować.
Żadna z powyższych sytuacji miejsca mieć nie powinna. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Większość z nasz zarzeka się, że jest inna, że nie gra, nie udaje, nie kłamie. Czasem sami przed sobą nie potrafimy się przyznać do tego, jak jest naprawdę. Oszukujemy się - o zgrozo - czy gramy sami przed sobą? Nawet chyba nie jesteśmy w stanie określić, jak jest naprawdę i dopóki się to nam nie uda, nic nie zrobimy. Wszystko będzie grą, a właściwie "czeskim filmem" - gdzie zgodnie pytamy: "ale o co chodzi"?