Nawet najgorzej opłacanego Francuza stać na kupno cztery razy więcej prądu niż Polaka. Ceny prądu w Polsce - w odniesieniu do zarobków - biją już europejskie rekordy - alarmuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– Ceny energii czy paliw na całym świecie są generalnie zbliżone. Dla polskiego konsumenta jest to jednak duży problem, bo zasobność jego portfela jest dużo mniejsza niż Niemca czy Francuza. A za gaz, paliwo czy energię musi zapłacić tak, jak bogaci sąsiedzi z Europy Zachodniej – tłumaczy Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku energetycznego.
I na nic nie zda się wolny rynek, bo w Polsce ta wolność jest fikcją. Prawo pozwala wprawdzie zmienić dostawcę energii elektrycznej na tańszego, ale co z tego, skoro dostawcy dyktują nam prawie identyczne, wysokie ceny. Według obliczeń urzędu kontroli, taka zamiana da przeciętnej rodzinie kilkadziesiąt groszy miesięcznych oszczędności. Nie dziwne więc, że w tym roku dostawcę zmieniły tylko niecałe dwa tysiące osób. – Konsumenci działają racjonalnie, nie zmieniają, bo oferty nie są ofertami konkurencyjnymi – mówi w RMF Małgorzata
Eksperci UOKiK wytknęli też dostawcom energii, że wystawiają ludziom niezrozumiałe rachunki za prąd, bezpodstawnie naliczają różne dodatkowe opłaty i nie chcą płacić odszkodowań za długie przerwy w dostawach prądu. - Wszyscy dostawcy oferują prąd w podobnej cenie. Gdybym nawet poszukała najtańszego, przyniesie to mi tylko groszowe oszczędności - powiedziała w rozmowie z Faktem Natalia Stefańska (23 l.), studentka z Krakowa.
- Konkurencja na rynku energii dla odbiorców indywidualnych jeszcze się w Polsce nie uruchomiła. Wielkie firmy biją się o odbiorców przemysłowych, bo tam są duże pieniądze. Dlatego ceny są podobne i trudno tutaj dużo zaoszczędzić. Myślę, że może się to zmienić najszybciej za 5 lat - powiedział ekspert Andrzej Szczęśniak.