Plantatorzy malin z Lubelszczyzny z niepokojem spoglądają w niebo. Pogoda już spowodowała ogromne zniszczenia. Na niektórych plantacjach do wyrzucenia nadaje się aż 30% upraw. Do tego dochodzą niskie ceny skupu i brak chętnych do zrywania malin.
Janusz Śmiech ma plantację malin w Ratoszynie. W ostatnich tygodniach aż 1/3 półtorahektarowej plantacji została zniszczona.
Janusz Śmiech: wiosna była mokra, a że ziemia nie przepuszcza dalej wody i korzenie są płytkie to podmakało i część malin przepadło.
Podobnie wygląda większość okolicznych plantacji malin. Rolnicy narzekają, że tak dużych strat pogoda nie wyrządziła już dawno.
Piotr Stępniak: raz jest za dużo deszczu, raz jest susza. Nie pomagają nawodnienia. Słonko robi swoje.
Lubelska Izba Rolnicza przyznaje, że ten rok będzie dla plantatorów wyjątkowo trudny. Maliny są znacznie gorszej jakości niż w poprzednich latach.
Tadeusz Skiba, Lubelska Izba Rolnicza: przez to tracą dochody, gdyż maliny są złej jakości tym samym są tańsze. Niektóre wręcz nie nadają się do handlu.
Zniszczenia spowodowane przez pogodę to tylko jeden problem. Kolejny to brak chętnych do zrywania malin.
Piotr Stępniak: naszego rodowego pracownika trudno zatrudnić. Dostaje zasiłek przez gminę, gdzie mu tam płacą grosze za utrzymanie i on pierdzieli zarobek.
Plantatorów niepokoją niskie ceny skupu, ale też problemy z odzyskaniem pieniędzy za dostarczony towar.
Janusz Śmiech: druga sprawa to jest z cenami. Niektóre firmy nie płacą.
Lubelszczyzna to prawdziwe malinowe zagłębie. Stąd pochodzi blisko 40% krajowej produkcji.
8169273
1